Siedząc samotnie w swoich myślach, zaczynam gubić sens wszystkiego. Nie widzę szczęścia lecz szarość i zagubienie. Nie czuję radości lecz smutek i żal. Nie słychać już smiechu lecz tylko płacz . Jest tylko pustka i rozczarowanie. Brak chęci na budowanie czegoś od nowa, bo po co skoro tak jak i wierza Babel runie to wszystko nie wiedząc kiedy. Nie chce dotykać Nieba, wystarczy mi namiestka szcześcia, miłość bez oszustwa. Nie potrzebuje zabawy w życie i cholernego udawania. Kłamstwo jakie owlekło się wokół mnie, nie może liczyć na poszanowanie. Nie zamierzam gościć w moim sercu fałszywych uczuć, patrzeć jak wszystko jest tylko na pokaz. Patrzeć realnie będąc zapatrzonym w złudne nadzieje, że będzie tak jak dwaniej. Nic już takie nie będzie. Życie nie pozwala patrzeć na siebie kolorowo, bo przecież rzeczywistość jest całkiem inna. Ludzie się zmieniają-wiem , ale stare nawyki zostaną. Więc teraz pytanie do samej siebie. Czy nadal potrafie kochać ? Czy kiedyś zaufam ?