Kiedyś.. - uda mi się nauczę się,
nie analizować - wszystkiego tak skrupulatnie,
nie tęsknić - aż tak,
nie widzieć wszystkiego w czarnych barwach - bo przecież może myśli okażą się błędne,
nie określać wszystkiego z góry - że tak a tak jest bądź nie,
nie poddawać się - mimo, że nagle jeden czarny dzień pociąga za sobą następny,
nie wydawać osądów - dobrze tego nie poznając.
Tylko jak?!
Jestem marzycielką o przebłyskach realizmu,
więc jeśli widzę, że coś jest czarne nigdy nie okazuje się nagle białe.
Moje myśli nie są sceptyczne, po prostu wiem jak będzie - zmęczenie, nauka, zmęczenie i tęsknota.
Na samą myśl o tym nowym roku akademickim - mam ochotę zwymiotować, wydrapać sobie oczy, zapaść się w głęboki sen.
Nie sądziłam, że to wszystko będzie tak trudne.
Nie podejrzewałam, że inni ludzie - zrobią tak byśmy się wymijali.
Jebany Uniwerek!