https://www.youtube.com/watch?v=HgyYNMEww8M
Wybiegłem z domu nie zamykając drzwi
biegłem ile sił w poszukiwaniu chwil
naszych chwil, naszych dni,
pytałem nieznajomych, nie widzieli nic,
pewnie chcieli Cię chronić przed tym szalonym,
niezrównoważonym marzycielem życia co wszystko spierdolił
tak bardzo chciałem gonić, a czułem tylko mróz
tak bardzo tęskniłem za smakiem Twoich ust
błagam wróć, albo lepiej nie wracaj
byś nie musiała już przeze mnie płakać
i chyba taka droga będzie właściwa
byś porzuciła żal i w końcu była szczęśliwa.
Chciałem odpływać i z Tobą utopić smutek
i usłyszałem głos, pytałaś kiedy wrócę
i co tu robię, i że szukasz mnie wszędzie
a ja skłamałem, że wyszedłem tylko przejść się.
Bo jeśli tej zimy byśmy w siebie zwątpili
bez uczuć i siły upadli wraz z nimi
tworząc lawiny znów siebie zgubili
a potem w poczuciu winy się roztopili
A jeśli tej zimy znów spadnie śnieg
a ja zostanę sam, mimo że znalazłaś mnie
bo zgubię sens w codziennym pośpiechu
i nawet płatki nie zwrócą Ci uśmiechu.
I znowu jestem tu, a przede mną tylko przepaść
podbiegasz mówisz stój, błagasz bym poczekał
Ty jedna rozumiesz mój ból, a więc czekam
tylko z Tobą mogę czuć, tylko Tobie chcę przyrzekać
i chociaż każda z dróg kończyła się w tym punkcie
to mówię o tym dumnie, bo czułem Cię wokół mnie
i dobrze wiesz gdzie pójdę, a ja wiem że pójdziesz za mną
i jeszcze raz otul mnie, chodź upadajmy na dno
i robię krok, i widzę światło, niosą mnie Twe skrzydła
i chyba wygram z przeznaczeniem, pierwszy raz z nim wygram
ta noc pełna wyzwań, błagam nieś mnie w przestworza
drogę rozświetla zorza, moje serce wznieca pożar
i widzę te bezdroża, godzinami ludzi na nich
idą struci marzeniami bo im los nie skróci granic
I to wróci do nich zanim znowu staną nad przepaścią
nie skoczą w otchłań za nic, bo boją się że upadną
Myślę co by było gdyby nie było Cie tu,
Kto by był mą siłą gdy upadam na bruk
Którą z dróg bym wybrał gdyby nie Twoja wiara
W nas w jak w cud kiedy świat wchłania marazm
A ból wypala w naszym przeznaczeniu nicość
By wykrzyczeć odbiciom że uczucia się nie liczą
A potem przyjść cicho aby zabrać nam oddech
I zmieszać koniec z początkiem w jedną formę
Musimy dojrzeć razem, potem się zestarzeć
Póki idziemy w parze, wizję spełnionych marzeń
Czas nam wskaże drogę którą musimy gnać
Aż los gasząc ogień zamknie powieki nam
Musimy trwać na przekór, chronić wrażliwość
Tak by świat nie zapomniał naszych imion
I niech nas winią bo tylko tyle mogą
Co dnia na nowo uczę się oddychać Tobą
trochę się jaram blendem stricte
Komentowanie zdjęcia zostało wyłączone
przez użytkownika patru.