fot. Agnieszka Biwer
KJ "Kasztanka" w Żywcu-Moszczanicy, zawody 13-14 czerwca
połowa czerwca jest moim naj-mega-ulubieńszym okresem w roku.
bo jest gorąco, bo są burze, bo ludzie chodzą opaleni i napaleni na wakacje.
bo dzieci czekają na wakacje, a studenci chleją pomiędzy egzaminami.
bo to koniec pewnego etapu. kolejnego etapu naszego życia.
kolejny "rok szkolny", "rok akademicki" za nami. kolejny "rok pracy" również, bo pracujący rozpoczynają swoje urlopy.
i świta o 4? 5? rano. i zimno jest dopiero o 23.
jest SUPER.
dawno mnie tu nie było.
po prawie dwóch tygodniach znów zjechałam do domu. specjalnie na zawody mojego czempiona - Karej (www.bestrafung.fbl.pl). i było warto!
a tak poza tym, co u MNIE?
ano, studia. ale już na mecie. Boże, dzięki, że to już koniec. koniec TEGO ETAPU.
przede mną jedna jedyna poprawka w piątek, a tak to lajcik.
licencjaty napisane, wydrukowane, złożone.
indeksik zaniosę, strzele sobie fotki do dyplomu i 7 lipca "obronię" 38 stron mojego arcywybitnego tekstu.
pierwszy raz w moim wrocławskim życiu, spędzę wrocławskie wakacje.
popracuję, gówno-gówniane zarobię, ale bedę miała przyjaciół oddalonych o zaledwie kilka przystanków tramwajowych ode mnie.
będę we Wro.
i miejmy nadzieję, że opalona, chuda i szczęśliwa.
mój Marcinu kończy jutro 26. TO LUDZIE TYLE ŻYJO!?
robimy grubą dżampe. nie ma co. Pokasty, muszo.