fot: PatKastelik (ja) #TELEFONEM
wielkanocna Buka, którą dowcipny Tatuś mianował na strażniczkę naszego domu.
teraz, to ksiądz po kolędzie z pewnością nie przyjdzie, bo się będzie bał!
a, zresztą, to nie te "święta".
w marcu, jak... wiadomo gdzie, a kwiecień-plecień.
nie lubię tych przysłów, aczkolwiek z tym kwietniowym w pełni się zgadzam.
byłam dziś z Kiarą na dwóch spacerach: jednym - zimowym - w zamieci, a drugim - wiosennym - w blasku zachodzącego słońca.
nudzę się. za licencjat wciąż nie mogę się zabrać. Kiara wyspacerowana. dom posprzatany, lodówka uzupełniona (tylko i wyłącznie rękami Mamusi). no, a Internet, za sprawą śnieżycy, nie chce mi potowarzyszyć w mojej niedoli.
od jakiegoś czasu staram się o staż.
ale nigdzie nie chcą mnie na staż...
chcą mnie na pełen etat.
po Świętach (w ogóle, co to za "święta"!?) wybieram się na rozmowę kwalifikacyjną ;) i'm so proud!
miałam się opalać, grillować, biegać naprzemiennie z "pisać licencjat".
a tu zima.