wchuj dawno , nie pisalam , jakies 2/3 miesiace temu... mam wene , ale niestety nei mam zbt duzo czasu , bo obecnei jestem u Kaski , i zaraz musze isc sie kompac i ogladamy jakies komedie , zebyy sie troche podołować ...
zaczynajac wszystko od poczatku , nie jestem z Radkiem ,.
nawet nie mam ochoty o tym pisac , tak miało widocznie być , jest dobrze...
była wymiana , były to 7 dni najwspanielszych w moim życiu , od dawna na to czekałam, a jak już to nadeszło , wogóle nie poczułam , ze bylo .. owszem poczulam ,ale nie aż tak jak myślałam.droga w autokarze była wchuj meczaca , juz nei moglam wysiedziec , i sie doczekac .. chyba 2 h przed przyjazdem zaczelam sie malowac , przebierac i czesac ahahahhaa.
nie mogłam się doczekać już naprawde..
jak przyjechalismy nie było ich bo meili na 9 do szkoły czekaliśmy na nich , było to chujowo przemyslane..
ale okej , poszlismy zostawic walizki , zjedlismy sniadanie , i zaczelismy sie juz powoli nie pokoic.
nauczyciele zaprowadzili nas do sali w ktorej na nich czekalismy..
po jakis 20/30 minutach przyszla polowa osób , nie było tam ani Kariny ani Richarda ani Paula ,m nikogo :D
przywitalismy sie z nimi , i zapytalam gdzie Karina i reszta..
powiedzieli ze juz ida.JUŻ -.- - + 10 MIN . czekając na nich już naprawde nei mogłam się ogarnąc :D
miałam ochote stanać na środku tej szkoły i zacząć skakaćz radości ahahahaha.
potem zobaczylam przez okno ze ida , pobieglam szybko sie z nimi przywitac Karine przytulialm jako pierwsza <3
wkońcu *-* - pomyślałam :D
Nie wiem jak to zrobiłam , ale chujowo to wyszlo , ze przywitalam sie ze wszystkimi , przytulalam itp , a ominelam Richarda , którego neizauważyłam o.0 . jeeeeeeeeeej.chujowwo to wypadlo zrobilo mi sie glupio keidy do mnie podszedl :D ale i tak go przeprosilam potem ..
Kolejne dni mineły mi jak w niebie , naprawde , było wspaniale.nie bede opisywac tu calej wymianyyy.tylko napisze jeszcze przedostatni dzien , w ktorym poszlismy na pizze , i wróciliśmy o 1 w nocy. Pewna osoba musialam wracac do Markhausen potem o 1 w nocy 15 km, dostała kare od rodziców i nie mogła przyjśc się porzegnać z nami w dzien odjazdu.naprawde było to chujowe uczucie.serio.nawet nie wierzyłam , że tak może sie stać widzac neibieska kurtke pod autokarem.już w aucie płakałam , bałam się ze moze to sie okazac prawda.
no i cóz okazało się.beznadzieeeeejnieee -.-. jednak i tak bylo niesamowicie i jedyne czego moge załować to tego że nigdy nie potrafie komuś powiedziec prawdy prosto w oczyy, proopsy dla mnie...
powracajjac do tematu Radka , oddałam mu miśka , nie był mi potrzebny już.jak spałam z nim miałam ochote go rozszarpać . znienawidziłam go.no ale cóż taki los. takk musiało być.nie jest zle , czuje sie dobrze , wszystko prawie gra..
strasznei tesknei za wymiana , chcem wrocic , chcem tam byc , sluchajac 3 piosenek moge lezec i ryczec .
przypominaja mi sie te wszystkie chwile zwiazane z nimi , wszystko co było dla mnie tak cholernie ważne . naprawde , brakuje mi tego.kocham was nie zapomnijcie .ps.wiem ze nie zrozumiecie nawet ;c