rozumiem juz wszystko, co czujesz, kochana ... kazdy oddech przyspieszony i predkie tetno pod skora... kazde mrowienie nadgarstkow i motylki w zoladku... kazda irytacje i zachwyt mala chwila... tesknoty do piekna i niedosyt w dotyku...
kazdy dzien przezyty w cieniu i kazda sekunde w najjasniejszym swietle
choc czesto watpilam, ze jest, jej tchnienie czuje na karku... zwolnic kroku i pozwolic sie dogonic? czy czekac, az mnie wyprzedzi i wyjdzie naprzeciw? kiedy skonczy sie ciagla linia na mej trasie zycia, kiedy autostrada losu przestanie byc dziurawa? czesto boje sie, ze gdy zjade na pobocze, ona mnie ominie i nigdy jej nie dosiegne. Jak scigac ferrari spelnienia moim rozklekotanym maluchem...
dajesz mi- niepokorne mysli niepokoje
tyle ich wciaz masz- kochana
nie mysl, ze nie miniemy nigdy sie choc latwiej
razem isc pod wiatr...