W gruncie rzeczy to powinnam płakać, dusić się swoimi łzami i znów upaść..
Mimo to odczułam ulgę, naprawdę wielką ulgę, która była jak ból wypełniający ból
Zmiętoliłam i upchałam serce tą dziwną pustką,której tak bardzo się bałam
, która wypełniła mnie do cna, od kącików oczu po kąciki ust,
a może jednak wypełnia nawet koniuszki palców ?
W środku nie zostalo mi nic.
kamienie spadły i porysowały szkło, porysowały ale nie potukły.
W środku zamiast palącej mnie kuli została gorycz i smak papierosów
Dziwny smak spełnienia i zaspokojonia.
Puste miejsce zapchałam mokrymi od łez chusteczkami w truskawki.
Czas wyjść z kasztana?
Nie, jestem niedojrzałym kasztanem, ale mam kolce.
Zostanę w nim do czasu aż ktoś na mnie nadepnie,
musi mieć spoko buciki.
Oczy nie są niebieskie, do cholery straciły blask i patrząc w nie widzę przerażającą pustkę,
jakbym była ślepa, patrzę, ale nic nie widzę.
Już nie płaczę.