- boisz się?
Myślałam, że już wszystko mam poukładane, powoli przyzwyczajałam się do tego jak jest. Chyba nawet doskonale wychodziło mi uśmiechanie się po nieprzespanej nocy. A potem wpadłam w ową mroczną otchłań nad którą wisiałam już od dawna.
Zrozumiałam, że myślałam, że jest dobrze, każda cząstka mojego ciała do tego przywykła poza głową i sercem.
Poczułam niemiłe ukucie i zrobiło mi się ciemno przed oczami, straciłam kontrole nad swoim ciałem i upadłam., nawet nie poczułam bólu jaki powinnam była czuć. Jednak nie zastanawiałam się nawet ad tym. Słyszałam głosy i czułam jak ktoś mnie dotyka po policzku. Zastanawiając się czy to tylko mi się wydaję czy to prawda. Chciałam otworzyć oczy jednak nie mogłam, poczułam się jak więzień własnego ciała. Mój mózg chyba przestał funkcjonować, nie mogłam złapać tchu. Wciąż szukałam wyjścia z mojego ciała. Miałam wrażenie jakbym siedziała w środku swojej głowy i oglądała wspomnienia.
Widziałam to od czego uciekałam. Lecz nie zrozumiałam nic, nic nie miało sensu! Nic nie trzymało się kupy. Jak elementy układanki, które nie pasują do siebie. W grymasie wykrzywiłam usta z bólu.
Zaczęłam odczuwać wszystko, bałam się otworzyć oczy. Oh Tak dobrze było mi w tamtych wspomnieniach. Chciałam złapać je za cokolwiek, męczyłam się jak tylko mogłam, podskakiwałam i wyciągałam ręce ku górze. Jednak zniknęły, tak nagle.
Poczułam chłód na twarzy, poczułam znów nieprzyjemne kłócie, poczułam, że po plecach spływa mi stróżka zimnej kropli potu...