Dzień szósty..
Od 6 dni, wciąż to samo..
Ten sam nastrój, te samo uczucie..
Znów wszystko zweryfikowało życie..
Nie mam na nic ochoty, nic nie wzbudza wewnątrz mnie uśmiechu..
Dryfuje.. powoli, z boku wszystkiego..
Myśli zatrzymały się na ostatnim piątku..
Wciąż ta sama myśl..
Kolejne doświadczenie, które kształtuje mnie jako bezdusznie pustego..
W końcu taki się stanę, nieodwracalnie..
Pytanie tylko brzmi, kiedy?
Po którym z kolei zdarzeniu, po jakim czasie?
Mam dosyć kolejnych, pustych słów..
Nie mających żadnego oparcia w faktach..
Nic nie gwarantujących..
Jak prognoza zapowiadająca poprawę pogody witająca mnie kolejną burzą..
Trudno już o jakąkolwiek nadzieje na lepsze dni..
Tak jak trudno o uśmiech..
O jakieś pozytywne uczucie narastające z wdechem..
Raczej czekając wyłącznie na ostatni wydech..
Zamknięty, utrzymuje dystans..
Z dystansem do wszystkich, zamknięty w myślach..
http://www.youtube.com/watch?v=ZWjUuWzF43I
"Cause I see my people trying to drown the sun (...)
Cause how many times can you wake up in this comic book and plant flowers?.."