Jaki to wszystko ma sens?
Życie..
Z początku, dzieciństwo, w kokonie beztroski na tyle, ile się da..
Dorastanie jako wprowadzenie do rzeczywistości ale tej stuprocentowo odmiennej niż parę lat wcześniej..
Dorosłość jako poczucie na własnej skórze czym pachnie te "życie"..
Mówią "trzeba mieć plan"..
Wpajają nam sposób na życie, na siłę..
Miej radosne dzieciństwo.. Dorastaj bezpiecznie, zbieraj lekcje i zacznij kreować swoją przyszłość poprzez edukacje..
Plan czyli zdobądź wykształcenie, pracę, stabilizację finansową, miłość, załóż rodzinę etc..
Na pierwszy rzut oka, w teorii wszystko wygląda smacznie i interesująco.. Ale czy na pewno?
W praktyce pracuj 5 dni w tygodniu, zarabiaj i wydawaj coraz więcej, zdobywaj pozycję ulotną i fikcyjną, otaczaj się bliskimi, którzy i tak odejdą, zapominaj o szczęśliwych chwilach a pogrążaj się w bolesnych doświadczeniach, których nigdy nie ma końca..
Aż wreszcie "dorośnij" jakby brzmiało to niczym "porzuć marzenia"..
Czy tak nie jest?
Porzuć marzenia, bo cała przeszłość to wspomnienia, doświadczenia nie mające zupełnie żadnego sensu..
Chyba, że łapania ulotnych chwil szczęścia niczym kropli w oceanie..
Gdyż co bardziej się opłaca? Realnie stąpać po ziemi czy marzyć w nadziei?
Zderzasz się z rzeczywistością, kiedy plan, który Ci narzucali od dziecka powoli zaczyna wyglądać jak pole bitwy..
"Życie jest piękne" zmienia się na "nikt nie mówił, że będzie lekko"..
Dzieciństwo często zatrute.. Dorastanie zbyt szybkie, by się przygotować na to, co nastąpi wkrótce.. Dorosłość..
Edukacja kieruj się zapotrzebowaniem, wtedy jest szansa na godne zarobki, przyszłość.. Kieruj się zamiłowaniem wtedy prawdopodobnie emigruj w tym samym celu..
Problemy z nimi w większości jesteś sam..
Prawda coraz bardziej mętna i skryta..
Przyszłość niepewna..
Zatem..
Jaki to wszystko ma sens?
Jest ktoś w stanie odpowiedzieć?
Jasno, bez zastanowienia?
Czy może jednak przechodzimy przez te życie tylko po to, by na końcu móc powiedzieć "udało się, przeżyłem..", bo jeśli jedynym sensem, jest kolekcja ulotnych chwil szczęścia, zostawienie czegoś dobrego po sobie etc to w ogólnym rozrachunku kończymy na minusie.. Na minusie o którym nikt i nigdy nie chce mówić od początku..
In minus niczym życie..
Może czas się poddać..
http://www.youtube.com/watch?v=UCDcY5yp6Ro
"I'm just drifting, drifting along.."