Nowy mieszkaniec nie za bardzo chce pozować do fotek więc na ten moment potrzymam trochę w niepewności.
A co!
Miałem wrzucić fotkę chodzącego autobusu, ale to może przy okazji jakiegoś wpisu pod tytułem codzienne pierdolenie w sumie jak ten teraz.
Jednak 3 godziny z instruktorem na mieście to było coś czego potrzebowałem, żeby się wyluzować.
Totalny chill ride.
Latanko i gadanie o wszystkim jak z ziomkiem.
Oczywiście popełniłem kilka błędów.
W tym lewa do motocyklisty z naprzeciwka.
w zakręcie.
Niemal dotykając asfaltu łapą.
Dostałem oczywiście opierdol za to.
"NA EGZAMINIE MASZ ZA TO OBLANE!"
Tak wiem. Ale odruch to odruch.
W sumie 2 razy udało mi się zgubić instruktora.
Dostałem zgodę na kilka przypierdoleń.
Ciekawie musiało wyglądać jak uczniak z odblaskiem na kurtce wykurwia na zielonym przed samochody.
Zbliżamy się do korka.
-Myślimy o tym samym?
-Tak, ale nie. Na egzaminie jedzie za Tobą samochód.
-Daj raz chociaż się przecisnąć.
-Dobra jedź tylko nie walnij w nikogo.
Druga sytuacja.
Ciągniemy się za ciężkim (ciągnik siodłowy z naczepą).
-Mogę?
-Możesz.
Kilka sekund później.
-Ej ale tu jest 110. Zwolnij.
Mimo wszystko przez znaczną więkscość czasu trzymałem przepisową prędkość.
Niby mocniejszy bo to lekko ponad 70 koni a nie jak w mojej erce 15 ale erką ni chuj nie dało się latać przepisowo.
Nadana w zabudowanym była w tak chujowym zakresie obrotów, ze albo na niższym piłowałem albo na wyższym miałem tak niskie obroty, że ciężko było przypierdolić przed światłami czy w innej sytuacji.
Dlatego przepisowa jazda maluchem była dość ciężka.
Odpowiadam ponownie na pytania jakie pojawiły się na ig.
To nie jest mój motocykl.
Chociaż takim Mt-07 dosyć przyjemnie się lata to jednak nie jest to czego oczekuję.
Kurwa korci ta Kawa.
Ale za dużo mam do stracenia jak mnei niebiescy drapną.
To nie czasy gdzie dostajesz pajdę na 500 zł i wypierdalać.
Za wniosek o ukaranie lecą mi wszystkie papiery.
Za bardzo lubię oktualną robotę.
Tę główną.
Chociaż doróbka w ochronie też potrafi dostarczyć rozrywki tak jak ostatnio opisywałem.
Swoją drogą wleciało mi awizo.
Albo wezwanie na złożenie zeznań na ukraińca albo umorzenie tematu Yamahy.
Inne opcje udało mi się wykluczyć.
Zaraz ruszę dupę na pocztę to się dowiem co dokładnie tam się odpierdala.
Z rzeczy jeszcze przyjemnych to okazało się, że srogo nadpłaciłem polisę OC/AC za Forda.
Zamiast 2 należności wykonałem wpłatę na 3.
Czyli o połowę za dużo.
Dobrze wyszło.
Wyszły mi dodatkowe koszty a to akurat mi ładnie wyzeruje sprawę.
Na hajs za Yamahę dalej czekam.
Teraz taka sprawa pół na pół.
Zaopatrzyłem się w smartwatcha.
W końcu.
Przekonałem się do tej technologii.
Czuję się trochę jak taki wojskowy beton.
Dobre to było a nowe to nie to co kiedyś.
Starzeję się.
Wracając.
Szybka obczajka z allegro.
I kurwa w markecie taniej.
Biorę.
No i przy kalibracji z ciśnieniomierzem wyszedł srogi kwiatek.
Chodzi o wprowadzenie pomiarów z ciśnieniomierza naramiennego kiedy zegarek robi swoje.
Wiadomo, że to są urządzenia do orientacyjnego monitorowania pewnych funkcji życiowych.
Nie jest to w żaden sposób urządzenie medyczne.
Jednak jak mi wypierdoliło przez apkę migotanie przedsionków przy ciśnieniu skurczowym ponad 170 co było poza skalą zegarka (nie kaceptoweał tak wysokiego wyniku) to stwierdziłem, że coś jest grubo nie tak.
Gdzieś tam ból w klatce i w szyi szybko odpuścił i czuję się zdecydowanie lepiej.
Jednak czas chyba zapisac się do kardiologa i całkowicie odrzucić energetyki.
Nie chcę dostać zawału przed wypróbowaniem swojej ZZRki.
Najpierw moto a potem już niech się dzieje co musi.
W sumie zgarnąłem ostatnio kilka komplementów od różnych osób.
I to aż dziwne.
Nie jestem do tego w żaden sposób przyzwyczajony.
W sumie trochę nowość.
Nie ma co się opierdalać.
Dzień się dopiero zaczął mimo tego, że jestem po 24h.
Kiedyś się przekręcę przez ten brak snu.
Ale jeszcze nie dzisiaj.
W temacie nowego papaja i jednego z ostatnich wydarzeń.
Engi - The Conclave (Christian Craken Remix)
Dobrze to wlazło na parkiet.
Phobos czy Anubis?