"Trzeba życ szybko i mocno póki jest się młodym"
Idziesz przez życie różnymi ścieżkami. Jedne są kręte, inne proste. Jedne są z górki, a zaraz potem pod nią. Na każdej z dróg jest wiele skrzyżowań i zły wybór może podróż zmienic w piekło, inny może spowodowac, że zawrócisz i nagle nie wiesz kiedy. Najtrudniej chodzi się po wielkich miastach. Nie, nie po lasach a właśnie po wielkich miastach. Wszystko tam dzieje się szybko, każdy biegnie, a pęd ten zapiera dech w piersiach i to niestety w miłym sensie. Nagle nie spieszyłeś się, a zaczynasz biec jak inni. Należy bardzo uważac żeby nie stac się szarym, pędzącym za niczym tłumem. Musisz uważac by nie dac spłycic swojej egzystencji do jedzenia, picia, spania. Łatwa droga i szybka nie zawsze jest bezpieczna i dobra. Czy na autostradzie, czy na drodze przez las czekają zagrożenia. Samemu trzeba zdecydowac, które są dla nas lepsze do pokonania.
W dużym mieście, dużo twarzy. Szybko zawieram znajomości, a umiarkowanie szybko staram się w tych znajomościach brac czynny udział. Czuję, że dla wielu osób aktualnie mam bardzo mało czasu. Ciągle pojawiają się wyrzuty, że dla kogoś brak mi czasu albo że kogoś mam gdzieś. Tymczasem gdy chcesz/potrzebujesz mojego czasu, nie pytasz o to, jakim kosztem go poświęcam. Przyjaciołom tego się nie wylicza, ale jeżeli potrafisz tylko wypominac jego brak to może czas zwrócic na co go poświęcam, gdy nie poświęcam go Tobie.
Lubię ludzi słuchac, nawet bardzo. Lubię na pytanie "co tam?" opowiadac co się dzieje. Lubię, bo tak naprawdę wiesz wszystko, a nie wiesz nic. Ja znam szczegóły Twojego życia mniej lub bardziej. Empatycznie do niego podchodzę. Toleruję wiele. Nazywasz mnie przyjaciółką i masz za złe, że nie umiem Cię tak nazwac. Przykro mi. Ja daję z siebie jak najwięcej. Nawet w nocy nie śpię, gdy mnie potrzebujesz. Gdy ja potrzebuję towarzystwa mówisz, że śpisz lub nie masz siły.
Ostatnimi czasami wiele osób odsunęło się w cień. Odsunęło się choc starałam się na to nie pozwolic. Nagle słowa obcej osoby mają sens. Nie można samemu dbac o relacje z kimś. Jeżeli jedna osoba szuka czasu, ale rozumię drugą, a ta druga już ma z tym problem to nic się nie zdziała.
Dużo zmian. Dużo biegu. Dużo zajęc. Dużo nowych twarzy.
Tak dużo wszystkiego, a tak niewiele mnie.
Robię dużo, ale mam wrażenie, że to nic.
Wiele osób uważa mnie za przyjaciółkę, ale ja niewielu uważam za przyjaciół.
Z wieloma osobami rozmawiam, ale niewiele z nich pyta czy mam czas.
Wiele osób zawiodłam, ale zawiodłam niewiele razy.
Życie w większym mieście zmienia człowieka. Coś mi ucieka, czegoś brakuje, a znaleźc tego i osiągnąc nie umiem. Cele są, ale jakby nie były w pełni wszystkie określone. Priorytety się zmieniły, choc nie chciałam. A codziennośc przepełniona jest chronicznym przemęczeniem. Mimo to biegnę, pędzę ile sił choc nie wiem czy przyniesie mi to radośc. Uważając, że jestem gorsza niż jestem zaniżam swój poziom. Poddaję się, a zaraz potem wracam. Nie płaczę, nie umiem już płakac. Nieważne czy ktoś mnie w tym pędzie w łaśnie opuszcza, czy źle ocenia. Nie płaczę nawet, gdy mówię, że pęka mi serce przez czyjeś słowa. Ktoś kiedyś powiedział, że łzy to oznaka słabości, a wielkie miasto jak dżungla - nie możesz okazac słabości. Niestety. Ludzie nie chcą spędzac czasu z kimś, kto ma problemy, bo sami mają swoje. Potrzebują tylko słuchacza. Najczęściej... Nie zawsze. Na szczęście.