Ostatnie 10 dni było zwariowane i bardzo pozytywne. Spędziłam je na słuchaniu reggae, spacerach po plaży.
Najlepsze jednak były wieczory w knajpce "Zielony Ogród", gdzie nie tylko serwowano dobre napoje, ale także niezależną muzykę i zawsze jakieś atrakcje. Odbyła się tam "Reggae night", koncert zespołu Bezjahzgh (http://www.myspace.com/bezjahzgh), pokazy z ogniem, ale to tylko część chwil tam spędzonych;)
Ciekawe było też spotkanie facetów z domu wczasowego "Prosiaczek" :D
"Podchodzi do mnie i siostry facet i mówi:
-Hej dziewczynki, ładnie wyglądam?
Na co moja odpowiedź:
-Nie!" ;)
Za drugim razem krzyczał:
"-Blondyneczko, blondyneczko gdzie ty byłaś całe moje życie"