Pewne znajomości po prostu trzeba odchorować.
Raz krócej raz dłużej, ale tak chyba musi być... Nieważne jak intensywna była ta znajomość ani jak długo trwała, jeśli ktoś utkwił ci w sercu jak pierdolona drzazga to łatwo z niego nie wyjdzie. Nie ma co się łudzić. Przepłacze się kilka nocy, domaluje się kilka blizn, wypije kilka litrów alkoholu albo zamknie się w domu na kilka dni... Może w końcu ten smutek przejdzie i nie będzie już kuło.
Swoją drogą kłamstwo prędzej czy później zawsze wyjdzie na jaw. Szkoda tylko, że po tak długim czasie.
Lublin zawitał do Krakowa. Cholera, kto by pomyślał, że w ostatnich paru miesiącach poznam tak wartościowych ludzi zupełnie przypadkiem.
Kolejna stacja: Lublin.
6 dni.