co się ze mną dzieję. nie mogę podjąć żadnej decyzji.
więc tak. teraz OSTATECZNIE.
dzisiaj zjadłam śniadanie mistrzów. nie miało nic a nic wspólnego z dietą. nic
a więc mój plan na życie :
dzisiaj już zjebałam. drugi z rzędu i ostatni dzień 'hajlajfu'. porobiłam na zmniejszenie wyrzutów sumienia brzuszki z Mel b. jutro wracam do normalności i rano porobię jakieś ćwiczenia. poniedziałek i wtorek wiadomo też, w poniedziałek biegam, wtorek raczej ćwiczenia, bo już będę w domu. później zaczyna się majówka, mam wolną chatę, czyli sama sobie panią ;d jedynym celem będzie dla mnie nie wpierdalanie nic przy chlaniu, jak wiadomo jest to ciężkie. a jesli już pęknę, to będę starała się więcej wypić na koniec, co by wszystko zwrócić, ot ci plan :D
ale nie, nie dopuszczę do tego. aaa czemu ? :D bo postatnowiłam się pobawić w to, co dziewczyny inne tu robią i zorbię sobie ten kalendarzyk i to będzie wspaniałe, zielone 31 dni maja :D ani razu nie zawalę! nie ma nawet takiej opcji :D
a jeśli chodzi o to, czemu ciągle takie zmiany u mnie, to po prostu z ciekawości po śniadaniu założyłam moje białe rurki, które nosiłam w 6klasie, które jeszcze we wrzesniu nie dopinały się na mnie i opinały mi nogi, jakby zaraz miały pęknąć iiiii? teraz zapiełam się bez problemu, no są obcisłe, nooooo aleeee :D jaaaa tak się cieszyłam :D
do 1 czerwca założe je i jeszcze będą luźne, 100%
<333333333333333