Zycie w Kanadzie toczy sie, sie toczy :P
Odeszlam z pracy. Jestem zla na eks szefa (xD) i na siebie, ale coz... Obrazac sie nie pozwole :)
Tak wiec przygoda w miesnym dobiegla konca, jestem na bezrobociu dzien trzeci i dostaje pierdolca :]
Zostal jeszcze caaaaalutki lipiec w goracej Mississaudze i jeszcze bardziej goracym Toronto :D Moze sie cos znajdzie, moze i nie. Szkoda mi dni, ktore leca, bo wiem, ze moglabym spokojnie zarabiac sobie hajs w Deliii, ale niestety odeszlam.
Wczoraj troche popilam z Arturem i dzisiaj kac dopadl, a wypilam, uwaga...
2 piwa 0.33 i jednego drinka.
Zatem Wasza ukochana Osa juz chyba nie nadaje sie do imprez :D Nie zaluje, bo nie chce mi sie pic :).
Kolejna wizyta u Chinczyka w sklepie
(kolejne podejscie, aby dowiedziec sie, jakie fajki sa najtansze):
Wchodze.
Mowie:
-Do you have Lucky Strike's?
-What?
-Lucky Strike's, the cigarettes.
-I haven't heard about them. Can you repear the name?
(...)
-Ok, so give me Malrboro...
Za kazdym razem pytam o inne fajki, a ostatecznie zawsze biore Marlboro -,-
-I remember I'd checked your ID before,
you look so young- Mowi Chinka.
I know I look sooo fuckin' young, so what?!?!
Nie dosc, ze nie kupisz tanich papierosow, bo przeciez nie powie ci sprzedawca, co ma pod lada, bo NIE WOLNO i chuj, to jeszcze sie do twarzy przypierdoli :D