Od tamtego wieczoru minął dokładnie rok. A ja nadal pamiętam ten chłodny powiew wiatru na mojej twarzy , gdy wychodziłam z domu . Tak strasznie byłam zła. . Mimo wszystko serce waliło mi jak szalone , czułam dziwne wewnętrzne ciepło i te cholerne motylki w brzuchu też dały o sobie znać. Musiałam do Niego wyjść , chodź wiem , że nie powinnam. Nie powinnam Go kochać , za to co zrobił. Ale ja szłam w tym mrozie i czekałam... Czekałam aż się pojawi. W pewnej chwili zauważułam światło od skutera. To był On. Zatrzymał się , ściągnął kask . Cały się trząsł z zimna. Przyjejechał tylke kilometrów na dadatek w taką pogode. Czerwone policzki , sine usta lecz w oczach nadal były płomyki. Płomyki nadziei , że da się to naprawić. Podszedł bliżej , przytulił mnie , przeprosił i powiedział , że jestem całym jego światem i nie da mi odejść. Tak perfekcyjnie kłamał , że wtedy Mu uwierzyłam . Tydzień później miał inną. / orzehowa.