Trzy debile, czy jakoś tak, no czaicie o co biega.
Adrian, Ja, Paweł.
Buahahahah, ale debilnie wyszłam, ja pierdole.
Oto nasze podnoszenie mojej biednej osoby, Szyszki itd. Ale skakanka była najlepsza.
Najpierw lody, a potem ciągłe skakanie na duuużej skakance. Paweł wygrał z dzieciakami, ha xd
Nie ma co, ten ostatni dzień jest najlepszy, naprawdę. Nasza klasa nigdy nie była tak zgrana.
A na focie coś mnie zawiało, taaa, chyba mózg poszedł hen daleko!
Miały być zakupy, zakupów nie ma, łeee ;( bo gówniary muszą do kościoła iść.