Przychodnia. Pełno ludzi.
Każdy przychodzi tutaj ze swoimi problemami. Inercja.
Patrze na ich twarze. Smętne. Bez wyrazu,
bez życia.
Myśl jaka przychodzi mi do głowy -
-zmęczeni.
Jedynie mała dziewczynka ze śliczną buzią ma ten
blask w oku. To życie. Przed nią jeszcze tyle radości...
Dlaczego ludzie nie potrafią sie cieszyć z tego co mają?
Strofują się.
Całe życie w pośpiechu,stresie, zmartwieniach.
Przecież świat nie opiera się tylko na przykrych doświadczeniach.
Starszy pan z naprzeciwka
Ma smutną twarz. Nie miał łatwo. Widać to po jego smutnych opadniętych
oczach.
Tyle w nich goryczy, a jednak łagodności.
Jest dobrym człowiekiem. Pełnym zrozumienia.
Wywołany przez lekarza
Potknął się, wstając z krzesła.
Indolencyjny.
Może to pokazało w skrócie jego zrealizowany scenariusz życia?
Mimo porażki
uśmiechnął się. Zrozumiałam.
A jaka ja będę za lat kilkadziesiąt?
Taka jak ci ludzie? Bez wyrazu?