Wysiadłyśmy z samochodu
podziękowałyśmy Martinowi za podwóz na postój taksówek
znalazłyśmy ławkę.
usiadłyśmy
aparat.
pomnik.
3 panów walczacych w imię czego, hm?
wolności? miłosci? wniebowstąpienia?
za ciemno, nie dołączyłyśmy zdj bo nie wyszły.
9 uderzeń dzwonu, wybiła dwudziesta pierwsza.
idziemy w górę uliczkami, mijamy hotele, grupki wesołych ludzi,
pijanych, pijących. idizemy.
zdjęcia.
by móc potem zobaczyc ze tylko parę z nich nadaje sie do użytku.
zimno, za zimno
zielonym szalem owiazujemy szyję
idziemy, przystajemy
aparat.
dalej.
i tak jakies 2 h.
wróciłyśmy.
- skończyłysmy ksiązkę, Wilk Stepowy, nikt nie jest jeden.
lubię to miasto nocą, cholernie je lubię.
najprzyjemniejsza rzecz jaka mnie czeka w ciagu dnia,
gdy tylko o tym pomyśle zaczynam uśmiechac sie do siebie
zresztą ostatnio coraz częsciej to robie.
bo jest dobrze. na swoj dobry sposob.
jeszcze troszke i po 20 wyjazd do miasta innego i tak w kółko.
jutro mam gości, nawet nie wiecie jak sie ciesze.
pobudka o 9 i pędze na deptak.
A potem może "U Walusia" tam gdzie to godzinami
z Dawidem przez tel ostatnio plotkowaliście, hm? :]
całuje i czekam
idę spać
jest mi zimno.
ADio