zimnoooooo.
Strasznie.
Tzn teraz już nie bo od 40 minut szczęśliwie siedzę
w olbrzymim fotelu i popijam gorącą gorzką herbatkę.
Zaczęlo się niewinnie wręcz wyśmienice.
( Uwaga. kolejna ma historia z cyklu jak dotrzec do domu będąc od niego daleko) Telefon. Jedziemy. Przyjechaliśmy. Siedzimy. Czekamy. Przyjechali. pfu Przyjechał Piotr. tak i eeee ej jedziecie do mnie na impreze. Roman tak ja grzecznie dziękuje. Wszystko działo sie za szybko. Odeszli. Hmmm. Chwila! Ale jak ja wroce do domu?! Było już za późno na krzyki, piski, fochy.
Na szczęście ( które ma jeszcze przyjemnosć od czasu do czasu zawitać w okolicach mego oddechu) w Słowiku siedzieli Rafał i panna Joanna, którzy postanowili wytrwale poczekać ze mną do autobusu następnego.
Przed moimi oczami przemykały w tym momencie wszelkie obrazy was, ludzików z samochodam, klnełam pod nosem sączac napoj alkoholowy od Rafała. Zresztą wymieniony wyżej kolega powiedział zdanie które dało mi do myślenia. trzeba wszystko ode mnie wyciągać. Że cięzko wyczuć mnie, tj sytuacje w której się znajduje, że nie mowie, ze jestem cicho, ze zawsze jest u mnie okej. nawet jak nie jest. i on nie lubi ze ja nie mowie. czy coś takiego. ( za niedokładność z góry przepraszam) Asia skwitowała to zdaniem. I to sie chwali. Obiecuję ze nad tym pomyśle proszę pana. "Ale jutro, tak pomyśle o tym jutro" :] Szczęśliwie doprowadzili mnie do przystanku. I tu akcja nabiera rumieńców. Spotykamy pana Krzysztofa na ławeczce który niestety nie zauważa nas. Cium Cium pożegnania, koniec wspominków z Panem Rafałem o naszych monologach do szklanic i tańcach na parkiecie w Prowincjonalnej.
Płace za bilet. i nagle Alicja ty sie obcięłaś! Pan Krzysztof poznaje. Wesoła i skoczna rozmowa. Wymiana numerów tel ( nie omieszkała uświadomic kolegi ze moj telefon jest wiecznie zepsuty), e- maili. POżegnanie. Łapka, łapka. Wysiadam. Daleko jeszcze? Daleko. Idę, idę. i co? ide dalej. Sms. Mega sympatyczny Krzysztof składa ogromne wyrazy ubolewania z drogi która mnie czeka, prosi o przeszłanie zdj i przeprasza za niemozliwosc odprowadzenia. Usmiecham się. Milej się idzie jak ktoś myśli. Potem bardzo wiać zaczeło. I wiało długo bo długo szłam. Zaatakowana zostałam przez 3 szalone psy. Mysle ze na pewno odstraszyło je zdanie. Proszę nie szczekajcie na mnie. następnie miałam przyjemnosć zostać 'otrabiona' przez samochód wypełniony
toną chłopców. potem były jakieś lasy ciemne. i gdzies coś tam szczekało. jakiś kot wspinał sie po dachu, inny mnie śledził. W końcu osiągnęłam cel
i siedzę
w olbrzymim fotelu i popijam gorącą gorzką herbatkę.
I nie chce mi się spać a wy wszycy spicie.
Musze obudzić sie o 6 i na autobus znowu.
Zapamiętać!!! _ Najpierw przekręcamy to co ludzie nazywają kluczykiem w
stacyjce a my źródłem mocy i dalej.....
polubiłam The Police.. Walking on the moon.....
Idę pod prysznic. i spać.
snu spokojnego wam zyczę..
PS A to moj przyjaciel z Teatru Groteska.
Lubię go.
___________________________
mega nonsens.
moich 5 h życia.
prawda?
Adio mówi Wam zło!