Mimo wszystko cz. 21 cd.
- Coś nie tak? - pytam, wymijając go. Staram się uspokoić oddech i spowolnić bicie serca, które dudni rozszalałe i mam wrażenie, że zaraz wyskoczy mi z piersi.
- Bbb... było... - jąka się.
- Wykrztusisz to z siebie w końcu? - pytam, siadając na tylnym siedzeniu służbowego samochodu.
Odzyskałem już spokojny oddech i kontrolę nad sobą. Pocieram knykcie wierzchem dłoni, bolą jak cholera. Będę potrzebował dużo, bardzo dużo lodu, by pozbyć się bólu i opuchlizny.
- Było pana słychać aż tutaj, nie wiedziałem co się dzieje - mówi wreszcie mój asystent, sadowiąc się obok mnie. Odwraca wzrok. Jest zakłopotany.
- Nie przejmuj się - uspokajam go.
Przykładam rozgrzane czoło do zimnej szyby i odczuwam chwilową ulgę. Tylko ojciec i Philip potrafią tak bardzo wyprowadzić mnie z równowagi. Biorę kolejny głęboki oddech. Kilka sekund później mam już pewność, że całkowicie się uspokoiłem. Wyciągam z kieszeni komórkę i wybieram numer przyjaciela. Odbiera prawie natychmiast.
- Cześć przyjacielu, masz może ochotę na drinka? - pytam nie owijając w bawełnę. Wiem, że ma dzisiaj wolne. Zgadza się bez wahania, najwyraźniej, wyczuwając mój parszywy nastrój. Umawiamy się dopiero na osiemnastą, ponieważ wcześniej ma załatwienia w sprawie ślubu. Nie pyta co się stało, rozłącza się, zostawiając cały szereg pytań na później. Za to go cenię. Nigdy nie naciska.
- Gdzie teraz, panie Torres? - pyta Fred - mój kierowca.
- Zawieź mnie do domu - mówię, po czym zamykam oczy, starając się zapomnieć o dzisiejszym popołudniu.
cdn.
Patrycja
Inni zdjęcia: 1497 akcentovaSisi! purpleblaackJa nacka89cwaOgnisko patkigdZakład fryzjerski czy stajnia? elmarDetal aceg323 przezylemsmiercJa patkigdRondo Babki. ezekh114W Osada Karbówko nacka89cwa