Wrócę po Ciebie cz. 61
***
W czwartek po pracy zabieram Michała i jedziemy do mamy. Ośrodek
znajduję się w innym województwie, więc jazda zajmuje nam około czterech godzin. Kiedy wysiadamy z samochodu, czuję niepokój. Jak zareaguje? Czy w ogóle jej się polepszyło? Boję się tego spotkania.
Michał chyba to zauważa, bo nagle łapie mnie za rękę.
- Będzie dobrze. - mówi i puszcza oczko. Skąd u niego taki spokój?
Kiedy wchodzimy do sali, zauważam ją przy oknie. Siedzi i czyta książkę. Podchodzimy powoli i siadamy obok.
- Cześć mamo. - odzywa się brat. Kobieta podnosi wzrok i się uśmiecha.
- Czekałam, aż mnie odwiedzicie. Co u was słychać? - odkłada
książkę. Patrzę na nią osłupiała. Zachowuje się jakby wszystko było dobrze, że to dlaczego tu jest, nie ma znaczenia. Michał rozmawia z nią jak gdyby nigdy nic, a ja po prostu wychodzę. Przy recepcji znajduję jakąś kobietę.
- Przepraszam, gdzie znajdę lekarza od Joanny Pietrakowskiej?
- Sala 19, powinien być sam. - uśmiecham się i odchodzę. Znajduję
odpowiednie pomieszczenie i pukam. Chwila ciszy, ale w końcu odzywa się cichy głos.
- Proszę wejść. - nieśmiało otwieram drzwi i zauważam siwego mężczyznę przy biurku.
- Dzień dobry. Ja w sprawie mojej mamy, Joanny.
- Witam. Proszę usiąść. - posłusznie wypełniam jego polecenie.
- Czy z mamą już lepiej?
- Lepiej na pewno, ale do jej pełnego zdrowia psychicznego jeszcze długa
droga. Twoja mama przyjmuje leki, rozmawia z nami i wszystko wydaje się w porządku, ale w nocy prawie nie śpi, czasami krzyczy i płacze.
cdn.
K.