NOWE OPOWIADANIE, LABIRYNT CZ. 2, ZAPRASZAM! :*
http://www.photoblog.pl/opowiadaniazsercemx3/173115779/labirynt-cz-2.html
W mojej głowie cz. 55
Przytulam się do niej i daję jej szybkiego buziaka w policzek.
-Wiedziałam kiedy przyjechać.
-Wyczuła nosem moje ulubione ciasto- śmieje się John.
-Poprawka. To moje ulubione ciasto.
Idziemy do przestronnej kuchni, gdzie John bierze się za zmywanie brudnych od ciasta naczyń, a mama przygotowuje herbatę.
-Co u ciebie, córeczko?- Opiera się biodrem o blat kuchenny, a ja siadam przy dużym stole.
-Dużo pracy i mało czasu na odpoczynek, ale kocham to co robię, więc chyba nie mogę narzekać.
-Pewnie, że nie, ale nie możesz się przepracowywać, córeczko. Pamiętaj o tym.
-Wiem, mamo. A co u was słychać?
I nagle dostrzegam tę dziwną zmianę, która następuje w kuchni. Spoglądam na mamę i Johna, którzy wymieniają ze sobą tajemnicze spojrzenia. Marszczę czoło. John przestaje zmywać i wyciera dłonie w ścierkę, którą podaje mu mama.
-O co chodzi?- pytam w końcu.
-John i ja&- zaczyna mama. To znaczy my&
-Chcę oświadczyć się twojej mamie, Julia. I chcę cię prosić o zgodę.
Oniemiała wpatruję się w zaczerwienione policzki mojej mamy. Chcę coś powiedzieć, ale zamiast tego wstaję z krzesła i kieruję się w stronę wyjścia z domu. Trzaskam frontowymi drzwiami i drżącymi dłońmi otwieram samochód, po czym odjeżdżam.
Jak zawsze z piskiem opon.
*
Kiedy po ponad godzinnej jeździe znów jestem w Birmingham coś karze mi jechać do miejsca, w którym nie byłam całe wieki.
To okolica, w której się wychowałam. Wjeżdżam na ulicę, przy której stoją nieduże domki. Kiedy mijam ten, w którym dorastałam, zwalniam i przyglądam się budynkowi, który niegdyś stanowił moją oazę, a który po czasie stał się miejscem pełnym smutku i cierpienia.
cdn.
W.W.G