https://www.youtube.com/watch?v=1Ow54S3xXXw
kochani, jesteście? chcecie, żebym dodała kolejną część swojego opowiadanka? :)
"Przebudzenie"
cz. 46 cd.
- A ja kocham Ciebie - odpowiedziałam gdy się od siebie oderwaliśmy. Ruszyliśmy ścieżką w dół, następnie skręcając w tą samą uliczkę, którą wcześniej tutaj przyszłam. Cały czas trzymaliśmy się za ręce tak jakbyśmy bali się, że gdy nasze dłonie się rozłączą wszystko zniknie i obudzimy się z długiego pięknego snu. Z każdym metrem, który przybliżał nas do jadłodajni czułam większy niepokój i strach. Serce biło mi coraz szybciej na myśl o konfrontacji z Joshem. Wiedziałam jednak, że ma w sobie na tyle samokontroli i taktu by nie robić scen przy ludziach. To jednak nie uspokajało mnie wystarczająco. Gdy wyszliśmy na główną ulicę poczułam się nieswojo. Każda mijająca nas istota, każdy kto zobaczył nas razem stawał jak wryty, patrząc na mnie z szeroko otwartymi oczami. Starałam się nie wyobrażać sobie co w tym momencie myślą zmory. Nie mogę powiedzieć, że wcale mnie to nie obchodziło, jednak w tym momencie jedyną rzeczą jakiej pragnęłam, było cieszenie się odzyskaną miłością. O krok przed wejściem do wielkiego pomieszczenia, Jared mocniej ścisnął moją dłoń.
- Na pew...
- Przestań - przerwałam mu w pół słowa - Kocham Cię i nie zamierzam tego ukrywać. Wejdźmy tam i miejmy to już z głowy - skwitowałam i pociągnęłam Go za sobą otwierając tym samym ciężkie, drewniane drzwi. Uderzyło mnie fala gorąca w momencie gdy weszliśmy do środka. Wszystkie rozmowy nagle ucichły a oczy każdego z zgromadzonych wpatrywały się w Nas i nasze złączone dłonie. Dostrzegłam Josha siedzącego w odległym kącie. Był wściekły a Jego oczy ciskały gromy.
- Nie gapcie się tak. Wracajcie do swoich zajęć - warknęłam. Wszyscy jak na komendę na nowo zajęli się sobą. Nie mogłam jednak nic poradzić na ukradkowe spojrzenia. Podeszliśmy powoli do stolika przy, którym siedział mój brat.
- Błagam nic nie mów - odezwał się mrużąc oczy - Co Ty, co W Y sobie do kurwy nędzy wyobrażacie - spojrzał na mnie w taki sposób, że krew w moich żyłach, zaczęła niebezpiecznie buzować. Zamknęłam oczy i policzyłam do dziesięciu. Otworzyłam je dopiero gdy nieco się uspokoiłam. Jared nic nie mówił. Stał o krok przede mną kurczowo ściskając moją dłoń gotów, by w każdej chwili móc mnie obronić.
- Josh uspokój się. Mam prawo sama podejmować decyzje. Mam prawo do szczęścia i miłości. Jared jest moim szczęściem. Zaakceptuj to - siliłam się na spokojny ton.
- Czy ty się w ogóle słyszysz? Tak, masz prawo do tego wszystkiego, ale nie z człowiekiem, przez którego prawdopodobnie zginiesz - usłyszałam jak Jared z sykiem wciąga powietrze. Te słowa mocno Go zraniły.
- Jestem wybrańcem. Potrafię zadbać o bezpieczeństwo swoje i całego podziemia. Pokonam Aarona. Zacznij w to wierzyć - mówiłam coraz bardziej rozdrażniona. Jedna ręka spoczywała w dłoni mojego anioła, drugą delikatnie masowałam Jego plecy. Chciałam mu w ten sposób pokazać, że słowa brata nic dla mnie nie znaczą, że się nie boję.
- Moje wizje jeszcze nigdy nie zawiodły - wyszeptał Josh siadając z powrotem na krześle. W tym momencie do pomieszczenia wbiegła wyrocznia. Jej twarz była blada a oczy przepełnione strachem. Stanęła przed Nami nie odzywając się ani słowem.
- O kurwa - powiedział Josh wyczytując z jej spojrzenia więcej niż mogłaby nam powiedzieć.
cdn.
Patrycja
WASZE OPOWIADANIA I PRZYGOTOWANE OPISY MOŻECIE WYSYŁAĆ NA MAILA:
Inni zdjęcia: :) dorcia2700... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24