http://www.youtube.com/watch?v=XjwZAa2EjKA
"Przebudzenie"
cz. 37 cd.
- Oni też jej szukają prawda? - pytam, choć to jest oczywiste.
- Owszem. Nie wiedzą jednak, że ojciec na łożu śmierci podarował Ci amulet, w którym ukrył wskazówkę. Znajduje się na niej zaklęcie, które wypowiedzieć możesz tylko Ty. I nie mamy żadnej gwarancji, że gdy już będziemy go mieli, nie będą próbowali nam go odebrać. Wyrocznia nie wyczuła żadnych tropicieli, ale nigdy nic nie wiadomo, ponieważ jest kilku, których nie da się wyczuć.
- Josh, ja chyba nie mam siły znów walczyć.
- Nie martw się na zapas. Prawdopodobnie dzisiaj nie będziesz musiała - mówi, ale mnie to nie uspakaja. Oni wydają się być wszędzie. Mam wrażenie, że wiedzą wszystko i znają każdy nasz kolejny krok. Boję się konfrontacji z Aaronem. Nie jestem jeszcze na to gotowa.
- Mam nadzieję - silę się na spokojny ton.
- Jak to się w ogóle stało, że Twój amulet został u babci? - zmienia temat.
- Nie pamiętam dobrze, ale dałam Jej go żeby o mnie pamiętała gdy przeprowadzaliśmy się do Jackson - odpowiadam, szukając w pamięci tamtego dnia.
- No cóż, skąd mogłaś wtedy wiedzieć, że On będzie nam potrzebny.
- Byłam dzieckiem Josh. Wtedy zmory, demony, anioły i jakieś nadprzyrodzone moce widziałam tylko w filmach i nawet przez myśl mi nie przeszło, że mogę okazać się w przyszłości jedną z tych istot - usprawiedliwiam się choć brat o nic mnie nie oskarża.
- Wiem, Elle - mówi i nachyla się żeby pocałować mnie w czoło. Uśmiecham się. Znowu wkładam w uszy słuchawki i zatapiam się w fotelu. Tym razem udaje mi się zasnąć. Jak zwykle śni mi się Jared. Nawet gdy śpię, nie mogę się od Niego uwolnić. Mimo wszystko te sny przynoszą mi ulgę, ponieważ tylko w nich Ja i On możemy być razem. Kiedy się budzę, na zewnątrz jest już szaro. Przecieram oczy i przyzwyczajam je do słabego światła. Jedziemy wąską, kamienistą drogą po środku lasu. Jeszcze kilka minut i będziemy na miejscu. Josh podaje mi termos z kawą a ja uśmiecham się w podziękowaniu. Nalewam trochę do kubka i biorę kilka łyków po czym podaję bratu.
- Długo spałam? - pytam.
- Jakieś sześć godzin - odpowiada.
- Babcia się nas spodziewa?
cdn.
Patrycja