http://www.youtube.com/watch?v=nlcIKh6sBtc
Zakazany owoc
część piąta
- hej Martyna możemy pogadać
- jasne, chodź na dół
Zeszliśmy do szatni i usiedliśmy na ławkach.
- no więc o czym chciałeś pogadać ?
- no bo ja po prostu cały czas o tobie myślę, i nie mogę się ciebie pozbyć z mojej głowy ale to chyba dobrze powiedział cały zestresowany
- wiesz ja chyba też mam ten syndrom, ale jak na razie mam totalny mętlik w głowie i nie wiem czego chce. Czy mógł byś mi dać 2 góra 3 dni na to żebym się zastanowiła czy może jednak nam wyjdzie bycie razem ? zapytałam się niepewnie, choć muszę przyznać jedno naprawdę Dawidą lubiłam nie za to że jest bogaty, nasi rodzice się lubią czy za to że jest przystojny po prostu za to że zawsze jak potrzebowałam pomocy to był ze mną i przy mnie.
- okej nie ma problemu uśmiechnął się i zarazem mnie przytulając jednak to nie był tak zwykły uścisk ja czułam te motylki w brzuchu i się jednocześnie cieszyłam, tylko że teraz moim problemem będzie wyrzucenie z myśli pana K. o nie a to już będzie o wiele większy problem. Ale jak na nasze nieszczęście nie wiem z jakiej paki właśnie do szatni wszedł mój nauczyciel od polskiego.
- mam tu dyżur i musicie wybaczyć gołąbeczki ale macie iść na korytarz bo przebywanie na przerwie w szatni jest niedozwolone powiedział pan K.
No i zajebiście, wyszłam cała zarumieniona z szatni ale jedno było pewne. A mianowicie to że coś czułam do obydwu mężczyzn. w sumie to nie mam pojęcia co, bo do jednego jak i drugiego w jakimś stopniu pociąg fizyczny tyle że Konrad był mężczyzną a Dawid no w zasadzie już też. Nie wiem może to ja jestem jeszcze dzieckiem bo nie umiem się zdecydować na jedną rzecz. Tyle tylko że był problem oni nie byli rzeczami którymi się można łatwo zabawić i nie wolno tego porównywać do uczuć bo to się w ogóle mija z moim celem którym na pewno nie było zranienie ich obydwu. Jednak zaraz jak sobie o tym pomyślałam to chyba nie chciałam Dawida zranić bo możliwość że się mogę podobać mojemu nauczycielowi jest bardzo mała wręcz kosmicznie mikroskopijna.
CDN.
Mela