http://www.youtube.com/watch?v=pt8VYOfr8To
FANPAGE- ZAPRASZAM!!!
Ja jeszcze się obudzę cz.29
Byłam w stanie, który wydawał się być nie do zniesienia. Być może dlatego przez dłuższy czas nie zauważałam, że fale jeziora po każdym przypływie dotykają moich stóp, a woda z czarnej i nieprzezroczystej staje się błękitno-zielona. Gdy wreszcie dostrzegłam to dziwne zjawisko wszystko wokół się uspokoiło. Odeszły strachy i wątpliwości, a pozostała jedynie Wiara w Siebie. Poczułam się jak człowiek, który przez lata chciał wykonać pewien przełomowy krok w swoim życiu, ale z powodu niepewności siebie nie czynił tego. Gdy zrobił ten krok wszystko się odmieniło na lepsze, a on zastanawiał się dlaczego tak długo zwlekał. Z perspektywy czasu widział, że było to takie proste do zrobienia. Ani nie bolało, ani nie krzywdziło.
Tak właśnie się czułam. Andrzej mnie potrzebował, a ja się miotałam we własnych strachach. Odważnie weszłam do wody, a gdy ta była powyżej kolan całe jezioro zaczęło mienić się turkusem i lazurem. W przezroczystej głębinie zachwycały mnie cudowne stworzenia. Niektóre podpływały tak blisko, że ocierały się o moje nogi. Byłam zaczarowana i bezradna, ale czułam się nieskończenie szczęśliwa. Piękno, które mnie otaczało wydawało się być skończone. Już nic nie mogło być piękniejszego. Zapomniałam po co tu jestem. Tak bardzo szczęśliwa. Tak bardzo zatopiona w sobie, że nie umiałam dostrzec, iż omamił mnie ten pierwszy drobny sukces, którym było wejście do wody. Byłam tak niezmiernie z siebie zadowolona, że zatrzymałam się na samym początku drogi. Nie rozumiałam, że sukces zyskuje nie ten, kto osiąga pełnię zadowolenia z samego siebie, ale ten kto nigdy do końca z siebie nie jest zadowolony. Gdy to zrozumiałam było niemal za późno.
Ogromna fala zbliżała się do mnie, jakby chciała mnie połknąć. Zmieniała kształty i wielkość. Była smokiem, by po chwili przemienić się w otwartą paszczę lwa. Skrajne brzegi fali wyprzedziły jej środek i lew przeistoczył się w wyciągnięte przed siebie ręce potwora, które za chwile miały mnie objąć. A gdy centrum fali przyspieszyło i wyprzedziło swoje boczne granice ujrzałam galopującego konia, który lada moment mnie stratuje. Nie potrafiłam się obronić, nie potrafiłam uciec.
Zostałam pochłonięta przez wody. Początkowo wir wciągał mnie z wielką siłą. Nie umiałam tego kontrolować. Ogarnięta przez bezwładność widziałam wokół siebie jedynie pienistą kipiel. Wirowałam razem z nią w coraz głębsze tajemnicze rejony jeziora. Z czasem woda zaczęła się uspokajać, a dotychczasowy szum został zastąpiony przez ciszę, która była tak cicha, że mogłam ją usłyszeć. Wokół mnie pustka. Ani stworzenia, ani rośliny. Gdzieś w oddali na samym dnie zamajaczył mi jakiś kształt. Pomyślałam, że chcę zobaczyć cóż to takiego i ku mojemu zdumieniu w jednej chwili, omijając czas oraz przestrzeń, znalazłam się w tym miejscu.
CDN.
Nosiema