http://www.youtube.com/watch?v=rIqEG8WrKZk
Zapraszam do poprzedniej notki, gdzie znajduje się piąta część mojego nowego opowiadania :)
CZĘŚĆ DZIESIĄTA
Pod 2 godz. jazdy byłyśmy już na miejscu. Był to ogromny budynek i na początku pomyślałam, że się w nim zgubię. Weszłyśmy z mamą do środka i podeszłyśmy do recepcji mówiąc od kogo nas przysłano. Pani recepcjonistka była dobrze poinformowana, bo od razu udzieliła nam przydatnych informacji. Wypisaliśmy potrzebne dokumenty i później pani pielęgniarka, która została poinformowana o naszym przybyciu oprowadziła nas po szpitalu. Opowiedziała, co gdzie się znajduje i ile młodzieży znajduje się tutaj w moim wieku. Gdy szłam tak przez korytarz widziałam chłopaków, którzy byli w moim wieku. Przyglądali mi się uważnie, a w ich oczach było widać radość, nie było tam smutku ani cierpienia i to podniosło mnie na duchu. Spodobał mi się jeden chłopak. Miał piękne niebieskie oczy, kasztanowe włosy i był wysoki. Pani pielęgniarka od razu zauważyła jak chłopcy od razu się ożywili widząc mnie. Stwierdziła, że już mnie polubili. Pani zatrzymała się przy pokoju, który należał do dziewczyn. Bardzo miło mnie przyjęły i powiedziały nawet które łóżko będzie dla mnie. Byłam mile zaskoczona. Atmosfera, która tam panowała była bardzo przyjazna i nie można było ukryć uśmiechu na twarzy. Pielęgniarka odgoniła ode mnie dziewczyny które stanęły w półkolu i wygnała je do łóżek. Zaczęliśmy wracać do wyjścia, a chłopak który tak bardzo mi się spodobał cały czas się przyglądał i uśmiechał. Czułam jego spojrzenie na swoich plecach, ale nie odwróciłam się gdy wychodziłyśmy już z tego korytarza. Zeszłyśmy na dół z powrotem do recepcji i panie mile nas pożegnały. Mama była zadowolona, że trafię właśnie do tego szpitala i przestała się martwić o moje warunki w tym miejscu. Było mi trochę przykro, że taty nie było przy mnie, ale obiecał, że w poniedziałek odwiezie mnie razem z mamą. Weekend minął bardzo szybko, a z telefonem nie mogłam się rozstać. Błażej codziennie zaskakiwał mnie swoją postawą. Bardzo mi pomagał i wiem, że źle się czuł z tym, że idę do szpitala i nie wiadomo kiedy z niego wyjdę. Wyczuwałam smutek w jego sms'ach i rozmowie, ale nic z tym nie mogłam zrobić. Spakowałam z mamą wszystkie rzeczy jakie mieliśmy wypisane na kartce, którą dała nam pani pielęgniarka. Wieczorem sprawdziłyśmy jeszcze raz czy mam wszystko i poszliśmy wszyscy spać. Rano o godz. 7:00 byłam już na nogach, bo o 8 musieliśmy wyjechać by o 10 stawić się na miejscu. Tata zgodnie z obietnicą wziął dzień wolnego w pracy i pojechał ze mną. Byłam mu za to bardzo wdzięczna. Potrzebowałam jego wsparcia. Pani pielęgniarka, która oprowadzała nas w piątek zaprowadziła mnie i rodziców do pokoju który odwiedziłam w piątek. Dziewczyny były całe podekscytowane i chyba czekały, aż się pojawię. Rodzice widząc to co się dzieje, stwierdzili, że dam sobie radę i poszli porozmawiać z lekarzem który będzie sprawował opiekę nade mną. Dziewczyny w tym czasie pomogły mi się rozpakować i zapoznać z regulaminem. Po godzinie rozmowy rodzice przyszli się pożegnać i obiecali, że jutro przyjadą mnie odwiedzić. Przytuliłam się do nich bardzo mocno i uśmiechnęłam, a rodzice zrobili to samo. Pierwsza noc w szpitalu była bardzo ciężka. Nie spałam praktycznie całą noc. Rano zaczęłam poznawać nowych ludzi, którzy zaczęli obracać się w pobliżu. Poznałam również tego chłopaka, który tak bardzo mi się podobał. Miał na imię Marcin i od razu zaczęliśmy ze sobą rozmawiać. Później przyjechali rodzice i byli zaskoczeni tym, że w końcu się uśmiecham. Kolejne dni, tygodnie, a później miesiące mijały bardzo szybko. Ciężko było za tym wszystkim nadążyć. Błażej poznał dziewczynę z którą zaczął chodzić i teraz był najszczęśliwszym chłopakiem na ziemi. Utrzymuje z nim kontakt i to mnie cieszy. Może nie piszemy już ze sobą aż tak dużo, ale nasze relacje nie zostały zburzone, a przyjaźń damsko - męska została zachowana. Rodzice odwiedzali mnie tak często jak tylko mogli, a ja z Marcinem zaprzyjaźniliśmy się i jesteśmy dla siebie jak brat i siostra. Ciężko byłoby mi żyć teraz bez tych ludzi gdybym miała wyjść ze szpitala. Przywiązałam się do nich. Pomimo tego, że nadal leżę na szpitalnym łóżku i piszę dla Was to opowiadanie jestem szczęśliwa, że mój scenariusz życia właśnie tak się poukładał.
koniec
Pomocniczawrozka