Samobójstwo- odwaga czy tchórzostwo?
Postanowiłam przygotować kolejną notkę, poruszającą poważny temat. Na co dzisiaj się skusiłam? Na temat samobójstwa. Nurtuje mnie jedno pytanie- czy samobójstwo to odwaga, czy też lęk?
W dzisiejszym świecie trzeba być odciętym od wszelkich mediów, by nie wiedzieć, że coraz więcej ludzi (przeważnie nastolatków) odbiera sobie życie. Powody tego są różne- wyśmiewanie ze strony otoczenia, kłopoty w domu, problemy finansowe, brak akceptacji i zrozumienia. Są ludzie, którzy mają bardzo słabą psychikę i nie są w stanie z dumą odebrać ataków z zewnątrz.
Mimo iż w każdej miejscowości można znaleźć od groma psychologów, terapeutów i doradców, większość ludzi woli działać na własną rękę. W kryzysowych sytuacjach sięgają po pomoc różnego rodzaju używek, zamiast po pomoc drugiego człowieka.
Jak wiele się słyszy o samookaleczaniu? Ranieniu samego siebie, tylko po to, by na chwilę sobie ulżyć. Na chwilę- tylko na chwile. Przyjemność z zadanego bólu trwa moment, jednak rany goją się miesiącami, może i latami. Skaleczonego serca i psychiki nie jest w stanie wyleczyć żaden lek. Wówczas masochista może przekroczyć cienką linię- linię życia.
Nie można się dziwić, każdy z problemami radzi sobie w inny sposób, jednak czy aby ten był odpowiedni?
Nie mnie oceniać metody radzenia sobie ze stresem i problemami, to jest sprawa indywidualna, ja jednak chciałabym poznać Waszą odpowiedź na zadane przeze mnie na samym początku pytanie.
Zawsze myślałam, że samobójcy to tchórze, którzy boją się sprostać przeciwnościom losu, jednak z biegiem lat zauważyłam, że życie wcale nie jest takie kolorowe. Mało tego! Kilka razy myślałam, żeby jakoś zakończyć moją drogę na tym padole, lecz nigdy nie miałam na tyle odwagi, żeby cokolwiek ze sobą zrobić. Czasami mam takie dni, że obmyślam plan idealnego zgładzenia- zgładzenia samej siebie. Jednak po chwili robi się cudownie, mój stan psychiczny znacznie ulega polepszeniu i wtedy nie rozumiem sama siebie- "życie jest piękne"- zdarza mi się pomyśleć.
Być może jest coś ze mną nie tak, ale wiem, że nie tylko ja tak mam, mamy tak wszyscy i albo cierpi nasza dusza, albo ten świat doszczętnie zszedł na psy- na tyle, żeby samobójstwo stawało się czymś normalnym, myśli o tym naturalne, a wszelkie metody zabójstw legalne.
Tak więc- czy osobę, która odważyła się zakończyć swój los, która przełamała pewną barierę, która zaryzykowała i poszła w nieznane, pozostawiając swoich bliskich, przyszłość, jak i nieznaną przyszłość, można nazwać tchórzem?
Ale czy osobę, która nie dała rady pokonać swoich problemów, która nawet nie próbowała uporać się z tym, co ją gryzie, która nie poznała tego, co być może los miał dla niej najlepsze, można nazwać odważną?
Na Wasze odpowiedzi liczę naturalnie w komentarzach :)
Inni zdjęcia: Ja nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24