http://www.youtube.com/watch?v=Wg4A_d9F7xk
Kochani moi, dopiero wróciłam i już planuję nadrobić z notkami.
Jest tu kto? Klikajcie szybciutko fajne, dzięki czemu dodam więcej wpisów :*
Lubię iść późnym wieczorem przez miasto, ze słuchawkami w uszach ignorować otaczający świat. Nie słyszeć samochodów, krzyków ludzi, przekleństw zza przystanku, szumu wiatru. Chociaż to tak cholernie głupie, podświadomie wyobrażam sobie, że jestem częścią tej muzyki, a ona jest mną. Nikt nie jest mi wtedy potrzebny, za nikim nie tęsknię, do nikogo nie idę. Patrząc w niebo lub prosto przed siebie, nie czuję nic poza może cieniem smutku i przygnębienia, czasem buntu. Nic z tym nie robię, jedynie tak intensywnie wczuwam się w słowa, że nie zauważam jak zaczyna padać deszcz. Aż w końcu moja droga się kończy, przekraczam bramę podwórka i chociaż ani razu nie pomyślałam o tobie wiem, że jedyne co mogę robić to wspominać. Wspominać przy naszych piosenkach.
Może to życie, które teraz prowadzę, wcale nie jest dla mnie. Może ktoś się zagapił i przez przypadek czy niedopatrzenie umieścił mnie tutaj, w tym mieście, w tej epoce, w tym ciele. Może miałam być śliczną blondynką mieszkającą na słonecznym wybrzeżu, mającą słodkie psiapsióły i zero problemów, a nie pospolitą szatynką słuchającą rocka i zagłębiającą się w sens istnienia. Może nie miałam być sobą, nie teraz, kiedy czuję się źle i obco we własnym życiu, za swoje miejsce mając jedynie niestandardową psychikę i muzykę. Może ktoś się cholernie pomylił.
Jakby przez mgłę, niewyraźny kontur dawnych uczuć, błądzący na ulicy wśród tysiąca innych serc. Kilka łez, które upadły na zakurzony chodnik, spłynąwszy najpierw z chłodnych policzków, nie wyparowały. Miła woń nadchodzącej wiosny rozchodzi się w powietrzu, napawając wszystkich nadzieją i ciepłem, w zmarzniętych sercach, przekazywanych ot tak, z rąk do rąk, przeobrażonych teraz w coś na wzór głazów o dziwnym kształcie. Nikt spośród nich, pędzących po swoich sprawach, mijających się bez cienia wspomnień, nikt nie pamiętał, czym jest miłość.
Staję chwiejnie na krawędzi, spoglądam w dół, widząc jedynie mgłę. Co jest dalej ? Co jest tam, dokąd spadam ? Jedynie on to wie, gdy małymi krokami karze mi iść ku przepaści. zaciśnięte pięści, szybkie oddechy i zero litości, zero uczuć na tym pograniczu sumienia. Krzyki ? Rozchodzą się w przestrzeni, niczym w próżni, znikając nawet nie docierają do niewidocznych ścian. Spycha mnie. Idzie mu tak łatwo, przecież nie stawiam oporu. Mogłabym, mogłabym mieć siłę, mogłabym, gdyby nie był jej źródłem, które właśnie mnie zabija.
I z chęcią przyjęłabym nawet propozycję zawarcia paktu z diabłem, jeśli to miałoby umożliwić mi pozbycie się go z serca. Niewiele ucierpiałaby na tym moja dusza, ponieważ już prawie nie istnieje. Rozbierał ją po kawałku, aż odebrał prawie całą, zostawiając tylko tą najmniejszą część mojego ja. Nie straciłabym też wiele nowej krwi, ponieważ nieokiełznany mięsień z lewej strony klatki piersiowej, wciąż krwawi po trochę, byłoby więc czym podpisać diabelski dokument. Tylko żeby zostawił mnie w spokoju, moje sny, moje myśli, moje nieudane od dnia poczęcia życie.
Jula
Inni zdjęcia: Egipt pełen polaków bluebird11... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24