http://www.youtube.com/watch?v=fYu5VhsTIDs
Oto fragment powstającej książki Natalii pt. "Wciąż ją kocham" :)
Miałam łzy w oczach. Staliśmy na środku sali, a Ty się bezczelnie śmiałeś mi w twarz.
- Hahaha, co Ty sobie myślałaś? Że będziemy do końca życia razem? Nie kocham Cię, zrozum. - mówił na głos, kiedy wszyscy patrzeli i się śmiali ze mnie. Robiłam z siebie idiotkę.
- Nie. Nie kocham Cię - wybełkotałam, czując jak łzy spływają mi po policzku. Uśmiech mu zszedł z twarzy jaki miał przed chwilą. Patrzył na mnie z ironią.
- Jak to nie?A to uganianie się za mną? Bezsensowne pisanie po naszym zerwaniu na początku? Hahaha, nie chcesz przyznać się publicznie. - mówił szybko zabawnym głosem. Przełknęłam ślinę i przycisnęłam pięści do długiej białej sukienki, którą dostałam od matki gdy miałam iść na ślub brata. Była delikatna z koronką , falbankami i gdzie nie gdzie poprzypinanymi diamencikami
- To co słyszałeś. Nie kocham Cię takiego jakim tu jesteś. Wiesz, pokochałam człowieka, który przy pierwszej rozmowie mało co mnie nie zagadał na smierć mówiąc o swojej kolekcji płyt, o tym jaki jest, co naprawdę czuję. Pokochałam człowieka, który poszedł ze mną na basen popatrzeć na widok z miasta, który opowiadał jak bardzo był raniony i który by chciał znaleźć kogoś kto da mu poczucie szczęścia co dzień budząc się przy niej w łóżku. Pokochałam człowieka, który pod mostem był wrażliwy jak nikt, który umiał słuchać i rozumiał. Pokochałam człowieka, który nauczył mnie jak polubić Frugo, niosąc ten smak ze swoich ust na moje. Pokochałam Ciebie takiego jakim jesteś w środku. Naprawdę. Nie tego frajera na zewnątrz, który mnie zranił bo chciał przenieść swój ból po poprzednim nieudanym związku na mnie, nie tego który próbował zaimponowac kolegom pijąc i paląc bez umiaru. Pokochałam frajera z sercem, który wiedział jak mnie uwieść tylko po to by mnie zostawić.
- To był tylko miesiąc - powiedział bez żadnego wyrazu na twarzy, bez żadnych uczuć, patrząc prosto w moje oczy. Znałam tą zieleń oczu. To byl ten kolor gdy się poznaliśmy, gdy patrzył na mnie z taką czułością i miłością.
- Tak.. Tylko miesiąc. I przez ten miesiąc poznałam prawdziwą miłość i szczęście, którego tak bardzo potrzebowałam. Dla Ciebie może nic nie znaczyć, bo przecież przeżyjesz pewnie jeszcze setki takich chwil z inną dziewczyną, a dla mnie to było coś niezwykłego. Możesz mieć wiele dziewczyn, ale jednego mogę być pewna wiesz.. Że żadna kobieta w przyszłości nie pokocha Cię tak jak ja. Ja Ci oddałam serce, Ty mi dałeś w zamian..
- Dobra skończ. Idź sie potnij, albo najedz tabletek ze zranionej miłości - mówił ze złością, bo widocznie go to za bardzo zirtyowało, ale to płynęło samo ze mnie, z serca. Nie umiałam tego zatrzymać. Czułam, że moje emocje w końcu wybuchnęły.
- Nie będę wołać śmierci i bólu na zawołanie. Przecież wiemy dobrze, że ona już po mnie przyszła, a to tylko kwestia czasu.. Żegnaj, życzę Ci szczęścia.
Jego mina stała się poważna, bo wiedział o czym mówię. I chyba zrozumiał, że nie błagałam o to żeby wrócił, bo chciałam tylko naprawić z nim relacje. Na sam koniec. Ale i ja zrozumiałam, że on tego nie chce. Próbowałam wstrzymać łzy, które napływały mi wciąż do oczu i zaburzały ostrość widzenia. Podniosłam trochę przednią część sukni i wyszłam. Wszyscy patrzeli na mnie ze zdziwieniem, a on w szoku na środku. Otowrzyłam drzwi i poczułam uderzenie zimnego wiatru, które roztargało moje włosy na wszystkiego możliwe strony, nie obchodził mnie teraz mój wygląd. Chciałam stąd uciec i nie wrócić. Ale gdy zaczęłam schodzić po kamiennych schodach, które ledwo co się już trzymały zobaczyłam na jednym ze schodków kopertę. Była adresowana do mnie. Znałam ten charakter pisma. Podniosłam list i wiedziałam, że coś musiało się stać. Damian nigdy mi nie przekazywał jakiś informacji litami, smsami czy wiadomościami na fejsbuku. Był moim przyjacielem od pierwszego oddechu na tej ziemi. Ten sam dzień urodzenia, godzina, ta sama sala porodowa. To była prawdziwa przyjaźń. Otworzyłam pomału kopertę i zobaczyłam nagłówek "Myślisz, że byłem w Tobie zakochany... "
Natalia