http://www.youtube.com/watch?v=ewxmv2tyeRs
Następna w kolejce jest notka z kolejną częścią opowiadania Siemasiema.
Jeżeli chcecie, żebym szybko tą część dodała to aktywnie klikajcie 55 fajnych :*
Tęsknota za tą wymarzoną.
" Kochając, nigdy nie tracisz. Tracisz tylko wtedy, gdy wszystko zachowujesz dla siebie "
Nigdy nie zapomnę tego dnia, gdy ujrzałem " chodzące marzenie ". Nazywała się Susie Sammers.Jej perłowy uśmiech i spojrzenie błyszczących oczu elektryzowały wszystkich, których raczyła nimi obdarzyć. Sprawiały, że ludzie, a zwłaszcza ich męska połowa, czuli się zupełnie wyjątkowo.
Jej zewnętrzne piękno było oszałamiające, lecz ja zapamiętam na zawsze wielką urodę jej ducha. Troszczyła się o innych ludzi i zawsze miała czas, by ich wysłuchać. Była wspaniałą słuchaczką. Jej poczucie humoru sprawiało, że szary dzień nabierał kolorów a mądre słowa były zawsze tymi właśnie słowami, które chciałeś usłyszeć. Była nie tylko podziwiana, lecz również szczerze szanowana przez obie płcie. Miała wszelkie powody do tego, by być zarozumiała, a tymczasem cechowała ją wyjątkowa pokora.
Nie muszę więc pewnie mówić, że była marzeniem każdego chłopaka. A zwłaszcza moim . Codziennie odprowadzałem ją do klasy,a raz nawet udało mi się zejść z nią na lunch sam na sam. Czułem się, jakbym podbił cały świat.
Gdybym tylko miał dziewczynę taką jak Susie Sammers, myślałem sobie, już nigdy nie oglądałbym się za innymi kobietami. Byłem jednak pewien, że tak cudowna istota na pewno spotyka się z kimś o niebo lepszym ode mnie. Chociaż byłem przewodniczącym rady studentów, wiedziałem, że nie mam cienia szansy.
Tak więc gdy nauka w college'u dobiegła końca, pożegnałem się z moją pierwszą wielką porażką.
Rok później spotkałem w sklepie jej najlepszą przyjaciółką i poszliśmy razem na lunch. Ze ściśniętym gardłem zapytałem o Susie .
- No cóż wreszcie się z Ciebie wyleczyła.
- O czym Ty mówisz?- zapytałem.
- Byłeś dla niej naprawdę okrutny.Zawsze odprowadzałeś ją do klasy,a ona myślała, że jesteś nią zainteresowany.
A pamiętasz jak jedliście razem lunch? Potem przez cały tydzień tkwiła przy telefonie. Była pewna,że zadzwonisz i zaproponujesz jej spotkanie.
Tak bardzo bałem się odrzucenia,że nigdy nie zaryzykowałem i nie dałem jej do zrozumienia,co czuję.Przypuśćmy, że zaproponowałem jej spotkanie,a ona by odmówiła.I cóż takiego strasznego by się stało? Po prostu nie umówiłbym się z nią. A tak?Wiecie co?I TAK NIE SPOTKAŁEM SIĘ Z NIĄ !
A najgorsze jest to,że... przecież mógłbym.
Autor: Jack Schlatter