"Carpe Diem" cz. 4
Kiedy już przestałam się mazać i przytulać Królewicza oraz Cynamona przyszła do nas pani Dominika, oraz pani Blanka.
-Witaj Zuzo. Ja i Blanka od teraz jesteśmy Twoimi trenerkami. Ja będę trenować z Tobą ujeżdżenie i skoki,bo te konie mimo wszystko maja do tego talent , a Blanka ujeżdżenie i elementy Hiszpańskiej Szkoły Jazdy
-Tyle szczęścia!-śmieję się, a reszta wraz ze mną.
-Z tego co wiem, Twoje konie są dość młode. Mają po 6 lat, ale mam nadzieję, że będzie nam się świetnie razem współpracowało.
-Z pewnością. Mogę panie przytulić?-wypaliłam
-Jasne-odpowiedziały w tym samym momencie i zaśmiały się.
W końcu pożegnałam się z ekipą moich trenerek oraz [już] najukochańszymi końmi. Umówiliśmy się na następny dzień po południu na jazdę.
W drodze powrotnej nie robiłam nic, poza dziękowaniem i wieszaniem się na szyi taty i Oli, skakałam z radości, nosiłam Anię na rękach i podrzucałam ją ku górze.
-No już, Zu. Uspokój się-śmiał się tata.
-Chyba nie mogę! Jestem zbyt szczęśliwa! Królewicz i Cynamon... oni są tacy piękni
-Wybraliśmy te najpiękniejsze. Starałem się.
-Widzę tatuś. Widzę! -uściskałam go tak mocno jak tylko potrafiłam.-A mogę mieć do ciebie tylko jedną prośbę?
-Mianowicie?
-Te twoje pola tu... Mogę tu czasami wyprowadzać ogierasy?
-Jasne. Ogrodzone jest, więc nie widzę najmniejszego problemu.
W domu byliśmy chwilę przed osiemnastą. Ola poszła pod prysznic i się położyła, po czym ucięła sobie drzemkę. Ania poszła na noc do koleżanki, a ja zostałam sama. No może niezupełnie. Została jeszcze Amanda.
Kiedy sama byłam już wykąpana zeszłam na dół z zamiarem zrobienia sobie czegoś do jedzenia. Jednak maleńka zaczęła płakać, a w związku z tym, że słyszałam, iż ostatnio dała w kość, nie chciałam by Ola się obudziła.
-Co maleństwo-szepnęłam i delikatnie wzięłam ją na ręce. Jest taka drobniutka, że boję się czy przypadkiem jej nie połamię!-Pewnie masz pełno w portkach, jesteś głodna i się nudzisz.. A w ogóle małe dzieci się nudzą?
Na początek zmieniłam jej już pełnego pampersa na pieluchę tetrową, żeby ta jej maleńka dupcia nie zaparzyła. Później włożyłam ją do wózka, który był cały czas w domu i poszłam z nią do kuchni. Kiedy mała Amanda się przyglądała, zdążyłam zrobić sobie płatki, a małej mleko.
Usiadłam z nią przy stole i jedną ręką trzymałam butelkę dwutygodniowej dziewczynce a drugą wcinałam swój posiłek. Nie do końca mi to wychodziło, bo tu mi spadło trochę na stół, tu małej wypadała butelka..postanowiłam więc szybciutko zjeść zawartość mojej miski, a później z dziecinką poszłam do salonu. Tam w pozycji półleżącej karmiłam małą, a ona bawiła się moimi długimi brązowymi włosami.
Nawet nie wiem kiedy zasnęłam z nią na rękach! Kiedy się przebudziłam i otworzyłam ukradkiem jedno oko, zauważyłam Sama siedzącego na fotelu obok i patrzącego się na mnie. Myślałam, że jeśli pokażę, że jednak się obudziłam, to ucieknie do kuchni czy coś, ten jednak nadal siedział.
-Co tak siedzisz?-pytam
-A co, nie mogę?
-Nie no spoko, ale jeszcze kilka godzin temu nie miałeś czasu, żeby wnieść mi tą ogromną ważącą chyba ze sto kilo torbę do domu.
-Miałem swoje powody-zaśmiał się lekko.
-No, hm. Nie wątpię.-powiedziałam odkładając śpiącą Amandę do łóżeczka
-Nie no, teraz tak na serio. Sorry, ale naprawdę mam kilka powodów. Nie to, że Cię nie lubię czy coś. Nie znam Cię ani..
-Dobra, spoko. Nie tłumacz się. Masz jakieś tam swoje powody i tyle, no.
W końcu przyszła Ola.
-Mała się nie obudziła?-zapytała zdziwiona.
-Obudziła, obudziła, ale zmieniłam jej pieluszkę, nakarmiłam no i zasnęłam razem z nią. Przed chwilą się obudziłam.
-Żeście mi taką dobrą młodą kobietkę do domu sprowadzili, no. Co ja bym Zu bez Ciebie zrobiła?
-Hmm, byłabyś nie wyspana?-szeroko się uśmiecham.
-Pewnie tak, ten leniuch, albo całymi dniami leży, albo kolegów sprasza.
-Oj. Od razu leniuch! A tak gwoli ścisłości to zaprosiłem dziś kilku kolegów.
-Miałeś się wieczorem zająć Amandą! Dobrze wiesz, że wychodzimy z tatą na miasto.
-Jezuu, nie przesadzaj, od czego tu Zuza jest.
Ej no! Poczułam się urażona!
-Na pewno nie od sprzątania ani od pilnowania dzieci!
-Ola, spokojnie. Dla mnie to żaden problem. Ani nie ma. A tak z innej beczki, jeśli chcesz, to mogę jutro wziąć Anulkę na konie.
-Byłoby świetnie. Z pewnością się ucieszy. I dziękuję. Teraz korzystając z okazji kiedy maleńka śpi, będę mieć do Ciebie jedną prośbę, mianowicie potrzebuję, abyś mi doradziła jaką sukienkę ubrać do restauracji na kolację.
-Właź do pokoju i pokazuj wszystkie jakie masz.
Jak widać, mimo tego, że Aleksandra jest dużo starsza ode mnie bardzo dobrze się dogadujemy, od razu ją polubiłam, jest dla mnie taką drugą matką, ale jednocześnie najlepszą przyjaciółką jaką mam!
-Zdecydowanie ta!-wskazałam na kremową sukienkę do kolan.-Masz świetną figurę, zgrabne nogi więc pokazuj to! A do tego te beżowe szpilki i voila.
-A myślisz, że to w ogóle dobry pomysł?
Popatrzałam na nią pytająco.
-No, że idę na tę kolację.. -wywróciła oczami-tak głupio się czuję, bo Mandi ma tylko dwa tygodnie.
-Nie marudź, no już! Spadaj, tata czeka!-daję jej buziaka w policzek.
No i przed dwudziestą pojechali. Po chwili przyszli koledzy Sama, ja akurat sprzątałam kuchnię.
-A wy co? Sprzątaczkę sobie wynajęliście?-spytał jeden z chłopaków, a reszta wybuchała śmiechem, nie dając Samowi dojść do głosu.
Nudziło mi się więc ubrałam małą blondyneczkę i wsadziłam ją do wózka, po czym sama założyłam buty i kurtkę.
Szłam powoli wzdłuż oświetlonych uliczek z wózkiem i rozbawiałam Mandi, a ona słodko się śmiała.
Chodziłyśmy tak dość długo, kiedy wracaliśmy zauważyłam starszego pana z pieskami w kartonie.
-Dobry Wieczór-zaczęłam
-Witaj młoda damo. Nie chcesz pieska? Nasza się oszczeniła a żona nie chce kolejnych psów.
-A jaka to rasa? Kundelek?
-Ależ skąd! To małe Husky!
-A ile pan chce?
-Nic, droga pani, nic. Chcę tylko dobrego domu choćby dla jednego z nich.
-To ja wezmę tego kremowego, tego najmniejszego z nich wszystkich. -małe stworzonko popatrzało na mnie swoimi ślicznymi niebieskimi oczkami.
-Mają już miesiąc. Niech pani się nią dobrze zaopiekuje.
-Dziękuję panu bardzo. A tu ma pan choćby tę stówkę-włożyłam mu banknot do kieszeni
Do domu wróciłam więc z młodą Lilą, piękną kremowo-białą husky.
Dziś Sylwesteer! :D Świętujemy urodzinki w domku z rodzinką ;3
A notka? Lepiej już? :)
Inni zdjęcia: A kiedy sianokosy ? ezekh114:) dorcia2700LAMPA UV/LED + LAKIERY HYBRYDOWE xavekittyxNad morzem slaw300Ja patrusia1991gd:) nacka89cwaDzwoniec jerklufoto... maxima24... maxima24... maxima24