"Chłopak ze stancji" cz.1
Siedział w bokserkach, rozłożony ja jej łóżku. Na ścianie pozostawiał ślady po mokrych włosach. Ona siedziała przy biurku rozbawiona jego żartem. Kątem oka wpatrywała się w jego mocno umięśniony brzuch, który tak bardzo ją kręcił. Nie była to jedyna rzecz, która jej się podobała. Uwielbiała też łobuzerski uśmiech, który gościł na jego twarzy. Uśmiech satysfakcj, że udało mu się ją rozśmieszyć. Odpowiaedziała na jego żatr kolejną irytacją. Siedzieli irytując się przez cały wieczór. Spojrzała na zegarek, zbliżała się 24. Odwróciła się znowu aby odpowiedzieć na "debilny" tekst. Uwielbiała te ich głupie, rozmowy czasami do białego rana.Znali się niecałe 4 miesiące. Mieszkali razem na stancji, chodzili do tej samej szkoły. Już po pierwszer rozmowie, czuła że jest coś nie tak. Nie czuła się tak samo jak przy rozmowie z kimś innym. Już dziś mogła uznać go za prawdziwego przyjaciela. Przez ten krótki miesiąc poznali się na wylot. Oboje jednak nie chcieli pozostawać jedynie przy przyjaźni. On flirtował z nią. Przytulał ją na każde spotkanie, całował w szyje z zaskoczenia,łapał za rękę gdy wychodzili na spacer, pocieszał gdy była smutna, robił śniadanie, budził głaszcząc po poliku. Nie byli parą, ale gdy rozmiawiała z jakimś facetem od razu robił jej przesłuchanie. Był cholernie zazdrosny. Spędzał z nią każdą chwilę. Gdy odkrył że brakuje jej najbliższej przyjaciółki, po tym jak przyłapał ją na płaczu, stał się zajebiście otwarty. Na początku mu nie ufała, ale niedługo znał wszystkie jej tajemnice. Wiedziała że może na niego liczyć. Dla zabawy pytał czasem :"Czy ze swoją przyjaciółką gadałyście o .. " wymyślając przeróżne rzeczy. W jej pamięci pozostała rozmowa rozpoczęta słowami "Czy ze swoją przyjaciółką gadałyście o seksie?" Spojrzała wtedy na niego ze ździwieniem i dziwiła się jeszcze bardziej gdy w szczegółach zaczął opowiadać o tym co by robił ze swoją partnerką. Co chwila zerkał na nią. "A ty?" -zapytał po chwili. Chciała schować się w książce, którą przed chwilą wyciągneła by go uciszyć. Wiedział że nie wygra tylko z książką. Raz mu się udało. Najchętniej spaliłaby się ze wstydu, lecz była zbyt dumna by na jego twarzy zagościł uśmiech wygranej. Ku jego zdziwieniu usiada obok niego i zaczeła opowiadać o swojich erotycznych fantazjach. On uśmiechając się do niej zapytał :"Może byśmy spróbowali spełnić twoje marzenia?" Ona przysuwjąc się do niego bliżej, musneła językiem o jego ucho: "Jeb się sam, kotku" powiedziała i się odsuneła. On dodał tylko " A już cię rozbierałem", i wpadli w chisteryczny śmiech. Od tamtej rozmowy zmieniła się. Z nieśmiałej dziewczyny, która siedziała w pokoju ucząc się czy siedząc na necie, przistoczyła się w śmiałą, wesołą kobietę.Zaczynając od rozmów o wszstkim z Damianem, po wypady z przyjaciółmi na dyskoteki i opuszczanie kompa na tydzień. Zaczeła się śmielej malować i ubierać. Ogółem całe jej nudne życie nabrało kolorów. Czasmi powracała do starego życia zatapiając się w lekturze, lecz on nie pozwalał na dłuższy odpoczynek. Wpadał do jej pokoju w najmniej spodziewanym momęcie, wyrywając książkę. Czesem rzucał się koło niej, wyciągał z pokoju na spacer, do niego aby pograć na PS3, do kuchni aby pomogła mu gotować. Najczęściej przychodził wieczorem po kąpieli z piwem, ciągnąc ze sobą świerzy zapach nikotyny i zimnego powietrza z balkonu. Siadał na łóżku i ciągnął z nią długie rozmowy jak dziś. Starał się być najważniejszym obiektem w jej życiu, wpierdalał się do niego przez drzwi i okna, czasem nawet kominem. Denerwował ją tak bardzo, aż się w nim zakochała. Znowu wygrał. Lecz to było dla niej zbyt szybko, nigdy nie miała chłopaka. W życiu kierowała się mottem "Nauka, miłość na potem", a on wszystko zepsuł, a jednocześnie naprawił. Nie była przygotowana na coś takiego, nie wiedziała co ma robić. Omijała miłość. A on napierdalał w drzwi jej serca, nie wiedziała dlaczego zamkneła je na wszystkie spusty. Chciała aby zamieszkał w jej sercu, lecz i tego najbardziej się obawiała. Ceniła go za jego cierpliwość do nie, i to że mimo przeciwieńst z jej strony dalej walczył o ten klluczyk do jej pikającego narzędzia. Odrywając się od marzeń, spojrzała spowrotem na zegarek, dochodziła 1:00. Chciała odwrócić się do swojego zalotnika, gdy nagle poczuła jego ciepłe wargi na swoim karku. Dreszcze przeszły po jej ciele.Odwróciła się.Stał za nią.Uśmiechał się. Zaczął przybliżać się do jej ust. Odwróciła głowę. Wzdechnął zrujnowany. Spojrzała na niego
-Damian, posłuchaj
-Tak wiem, monotonnie to powtarzasz. Jeszcze nie jestem gotowa, nie teraz. Wiesz .. chyba mniej by mnie bolałao gdybyś od razu powiedziała że nic z tego nie będzie, nie robiłbym sobie nadzieii.
- To nie tak...-przerwała szeptem
-To nie tak?! - krzyknął - To jak! Tylko mi kurwa robisz nadziję? Ile ty masz lat dziewczyno?! Zachowujesz się jak naburmuszona księżniczka! Co jeszcze mam dla ciebie zrobić!
Gniew jaki z siebie wylewał sprawił że w jej oczach pojawiły się łzy.
-Powiedz! No powiedz, że mam się odpierdolić, mam odejść, nie chcesz mnie widzieć! Chcę to usłyszeć prosto w oczy!
W pokoju zapanowała cisza.Patrzeli na siebie, on z gniewem, ona z lękiem w oczach. Nie wiedziała co powiedzieć.
-Świetnie! - wybuchnął po czym wyszedł z pokoju trzaskając drzwiami. Usłyszała jak otwierają się drzwi balkonowe. Wszystkie emocje wylewał w papierosy. Ona patrzała w miejsce gdzie przed chwilą stał, płakała nie wiedząc co robić. Bała się miłości, ale bardziej bała się tego że może go stracić. Wzieła głęboki oddech i wyszła.Na korytarzu było zimno. Zobaczyła jego ciemną sylwetkę opartą o barierkę. Odwrócił się do niej. Pociągnął bucha. Wyszła na balkon patrząc w jego rozgniewane oczy. Przed chwilą chciała wybuchnąć mu w twarz, że nic nie rozumie, że nie jest taka, lecz wiedziała że może wszystko popsuć, a taka chwila może się już nie zdarzyć. Nie wiedziała że tak szybko skończy się jego cierpliwość, lecz wiedziała że to jej wina, to ona nie potrafiła się przekonać.
-Kocham cię - powiedziała - Nie chcę abyś odchodził. Potrzebuję cię. - spuściła głowę - Byłam głupia nie potrafiąc tego docenić. Dopiero teraz, jak mi to wszystko wykrzyczałeś,ja .. ja poczułam że coś jest ze mną nie tak, że jestem jakaś dziwna. Przepraszam Damian, za ten mój egoizm, i pieprzone zasady, których nie da się spełnić.
Patrzała na jego bose stopy, oboje trzęśli się z zimna. Bała się bardzo. Bała się jego reakcji, że ją wyśmieje, powie że to kolejna gra, że jest za późno. Spojrzała na niego z lękiem. Poczuła że kamień spadł z jej serca gdy zobaczyła jak się uśmiecha. Po chwili poderwał głowę do góry
-Wiedziałem że nie masz mnie aż tak głęboko!!-wykrzyczał do Boga i mocną ją przytulił.
- I tak niegdzie bym nie poszedł. Dalej bym o ciebie walczył - szeptał- Jesteś najlepszą rzeczą jaka mnie kiedykolwiek spotkała. Śliczna...?
-Hmm..
-Kocham cię
Po czym złączyli się w namiętnym pocałunku
-Dobra spadaj mała, jest strasznie zimno.
-Mała to jest twoja pała kotku
Zaśmiał się
-Spadaj, bo widząc jak się trzęsiesz mam ochotę cię ogrzać, tak że myślę jak by cię zgwałcić.
-Wiesz co to jest gwałt?
-Nomm.
-No to pewnie wiesz krótko tłumacząc gwałt odbywa się na siłe gdy jedna osoba chce a druga nie..
-Taa. Do czego zmierzasz.
-Do tego że jeśli obie osoby chcą to już nie nazywa się gwałtem, więc z twojego gwałtu nici.
-Chcesz się ze mną bzykać? - walnął prosto z mostu
- Po prostu chcę zobaczyć twojego małego
-Żebyś się nie ździwiła - powiedział po czył ją pocałował - A teraz wypierdalaj do pokoju.
- Nie możesz chociaż raz w życiu poprosić..? -
- Poprosić..? Myślisz że myś posłuchała.? Mówie "wypierdalaj" a ty dajel tu stoisz...
- Już idę - sykneła i pocałowała go w policzek.
Wpadła do swojego pokoju z wielkim bananem na ustach. Usiadła na krześle śmiejąc się do sufitu, czuła się jakby wciągneła całą dawkę marichany. Słyszała jak jej szczęście zamyka niesforne drzwi balkonu kląc pod nosem. Zanim jednak przyszedł do niej zaszedł do kuchni, niosąc ze sobą piwa i jej ulubiony jogurt. Usiadł na krześle, sadzając ja sobie na kolana. Wtuliła się w jego zimny tors.Wciągneła w płuca zapach tytoniu.Połorzył nogi na biórku, ona przerzuciła przez nie swoje. Patrała jak otwiera Winapa i puszcza pierwszą piosenkę. Sięgnął po piwa, jedno podał jej. Spojrzała na niego ze ździwieniem. Wiedział że ma obrzydzenie do papierosów i alkoholu. Nie przeszkadzło jej jednak że on to robi.
- Ze mną się nie napijesz. - zaśmiał się - Chociarz raz. Pliiiis - zapytał mrugając powiekami, po czytm wybuchł śmiechem patrząc na jej minę.Wzieła od niego butelkę,
-Za nas - szepnął
Zanurzyła usta w Żubrze. Oblizała je po cierpkim smaku.
-Hmm.?
- Piwo jak piwo. Tylko dziwnie śmierdzi..
-Pachnie, kurwa,pachnie. Dawaj, razem, na dwa.
Łykneli oboje.
- O tak, z tobą lepiej smakuje - powiedziła
I siedzieli tak popijając piwo, zadowoleni że mają siebie.
Poproszę o komcie i podpowiedzi. :)
Co z pismem.? Może inny kolor?inna czcionka?
Jak się Wam czyta?
Dzięki.