KOŁYSANKA - ROZDZIAŁ 23 - PLAŻA - KLIK!
Rozdział 24
"Kalejdoskop uczuć"
Silna dłoń Davida prowadziła ją między zaroślami. Nic z tego wszystkiego nie rozumiała - niedawno była w jakimś starym domu, a teraz przeciska się przez nieprzeniknioną gęstwinę i to u boku Davida, skąd on do cholery wiedział, że ona tam jest? Mimo wszystko mocniej ścisnęła jego palce, tym samym wrażając to, że mu ufa.
- Na Wojtusia z popielnika iskiereczka mruga...
Vanessa poczuła czyjś oddech na swoim karku - zadrżała. Niepewnie rozejrzała się, ale nikogo za nią nie było, dostrzegła jedynie zieleń roślin. Przełykajac głośno ślinę, poczuła spływającą po jej gardle gorycz życia. Bała się, a jednocześnie była odważna, szła, mimo że nogi odmawiały jej posłuszeństwa.
Lekarz ciągnął boleśnie jej ramię, nie zważając tym samym na to czy kobieta w ogóle za nim nadąża. Wysiłek sprawił, że na skroniach Vanessy pojawiły się kropelki potu, a oddech lekko przyspieszył. Nie zająkała sie nawet, że powoli traci siły, twardo stawiała kroki za swoim wybawicielem.
- Chodź opowiem Ci bajeczkę, bajka będzie długa...
Czarne, gęste włosy zaczęły oplatać ramiona nastolatki. Krępowały jej ruchu, drażniły skórę. Zaczęła szarpać się, jednocześnie wyrywając dłoń z uścisku Daivda. Nie odwrócił się, ze spuszczoną głową podążał przed siebie. Dziewczyna chciała krzyknąć, spróbować go jakoś zatrzymać, ale głos ugrzęzł jej gdzieś w gardle, nie miała siły. Poddała się, pierwszy raz w życiu nie odczuwała nawet znikomej woli walki. Była zbyt słaba.
***
Zapach stęchlizny nieodzownie towarzyszył Vanessie przy śniadaniu, obiedzie i kolacji. Siedziała zamknieta w czterech ścianach, czterech ścianach ciemności. Po raz pierwszy wiedziała co to samotność, odosobnienie i ten cholerny kalejdoskop uczuć jaki wywołał u niej David.
Jego zbawczy ton, który powstrzymał ja przed zanurzniem się w wodzie teraz prześladował w koszmarach. Za każdym razem budziła się z krzykiem, a jej ciałem przez długie chwile rzucały dreszcze. Pot biegł wzdłuż jej kręgosłupa, jednocześnie drażnił i nęcił skórę. Była spraliżowana bezsennością i przygnębiającą pustką w sercu. Za każdy smutek obwiniała lekarza, jej ulubionego lekarza.
A niech go szlag trafi!
Ze złością kopnęła w tacę, na której zostawiała resztki niedokończonego posiłku. Kamienie wbijały się w jej ciało, rozcianły delikatną skórę. Teraz nie zwracała już na to uwagi, nie zwracała uwagi już na nic - nawet przestała liczyć dni, które tu spędziła. Wiedziała jedno - może tylko liczyć na siebie, nikt inny nie pomoże jej wybrnąć z tego bagna. Była sama na tym świecie, całkiem sama...
***
- Vanessa?
Dziewczynna sennie przeciagnęła się na brudnym materacu, który od przeszło dwóch miesięcy służył jej za łóżko. Nie od razu dotarła do niej myśl, że ktoś pochyla się nad nią i z zaciekawieniem lustruje jej kształy ukryte pod skąpym poszarpanym topem.
Kiedy ta myśl przedarła sie do jej zaspanego mózgu jak oparzona odskoczyła do tyłu, trafiając kręgosłupem w wystającą cegłę. Zasyczała z bólu i głośno wypuściła powietrze. Niepewny wzrok skierowała w stronę... Davida!
Na początku w jej sercu zakiełkowała radość, niepohamowana radość na widok kogoś kogo kochała. Miała ochotę rzucić się w jego ramiona, wdychać jego zapach, czuć na swoich ustach jego zmysłowe wargi, ale kiedy ich oczy w końcu spotkały się nie kryła niechęci. Chciała sprawić mu ból, pozowlić posmakować tej mieszanki uczuć, z którą przyszło jej się zmagać. W jego źreniach malował się niepokój i wyraźna skrucha.
- Czego chcesz? - Warknęła, zmuszając się by wypowiedzieć te dwa słowa najbardziej obojętnym tonem na jaki było ją stać.
Pokręcił głową, tak jakby brakowało mu słów. Szyderczy śmiech wydobył się z jej gardła i jak żmija oplótł jego umysł, niszcząc go i sprawiajac, że miał ochotę zapaść się pod ziemię. Bawiła ją ta jego udawana skromność i niezdarność , które przepełniały jego tęczówki.
- Nie bądź taka obojetna...- Kiedy sens tych słów dotarł do Vanessy znów nie kryła swojego rozbawienie, tym razem trulała się ze śmiechu.
- Czego ty właściwie ode mnie oczekujesz, David? Że rzucę Ci się w ramiona? Że zapomnę o tym momencie, gdy pozwoliłeś im mnie zabrać? - Chwiejnie podniosła się i lekko przgryzła wargę. - Kochanie, nie jestem obojętna. Szaleję ze złości, nienawidzę cię, a nienawiść to przecież nie obojętność.
- Miesiaczka... - zaczął niepewnie.
- Co z nią? - Prychnęła.
- Miałaś miesiączkę?
Poczuła tak jakby ktoś wylał jej na głowę kubeł zimnej wody. Jak mogła zapomnieć o tak przyziemnej sprawie jak okres? Nie wiedziała do czego David zmierza, ale przeczuwała najgorsze.
- Nie. - Wydusiła z siebie po długiej chwili ciszy.
- Wiesz co mam na myśli, prawda?
W odpowiedzi delikatnie kwinęła głową, tracąc jednocześnie grunt pod stopami.
Los znów z niej drwił! Przed chwilą szalała z rosnącej w jej drobnym ciele furii, teraz stała skulona jak brzydkie kaczątko i po raz kolejny poczuła leżący na jej barkach ciężar swoich grzechów.
Opowiadanie należy do mnie. Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie całości lub fragmentów zabronione.
Inni zdjęcia: 1513 akcentova:) patki91gdTajemnica photographymagic:* patki91gdBellusia patki91gdJa nacka89cwa22.6 idgaf94Ja nacka89cwaMonastyr acegJa nacka89cwa