KOŁYSANKA - ROZDZIAŁ 21 - MAMA - KLIK!
Rozdział 22
"Dom"
Czas zatrzymał się na tą jedną sekundę, gdy dostrzegła matkę. Nie kryła łez wzruszenia, gdy ukryła twarz między jej lewym, a prawym ramieniem. Chłonęła całą sobę jej zapach, jej kojące ciepło. Potrzebowała jej przez te wszystkie dni znacznie bardziej niż przypuszczała.
- Skarbie... Jak się czujesz? - Ujęła w dłonie twarz córki i zmusiła by spojrzała w jej oczy.
- To wszystko jest takie... Dziwne! Nie radzę sobie, mamo. - Spuściła wzrok i utkwiła go w zniszczonej podłodze.
- Dasz sobie radę. Razem z tatą czuwamy nad tobą, pamiętaj.
- Powiedz mi dlaczego akurat ja? Przecież jest tysiące innych dziewczyn na świecie! - Podniosła bezradnie ręce ku górze.
- Nasza rodzina jest objęta klątwą, tylko nasza. Ty jako sobowtór Isabelli możesz ją złamać, jesteś jedną naszą nadzieją... - Jej twarz przybrała smutny wyraz. - Musisz jednak pamiętać, że kapłanka rzucając zaklęcie... - Urwała. - Nieważne.
- Powiedz. - Spojrzała błagalnie w oczy matki.
- Podczas łamania zaklęcia możesz umrzeć.
Twarz Vanessy momentalnie pobladła. Brat nie wspominał nic o tym, miała tylko nadzieję, że zamierzał to zrobić.
- Kocham cię, córeczko. - Postać kobiety zaczęła zlewać się z otoczeniem.
- Mamo! Zostań, proszę! - Próbowała złapać dłońmi materiał jej sukni, ale on rozpłynął się w powietrzu. - Proszę...
Cicho łakając, uklękła na kolanach. Nie radziła sobie z tym wszystkim, to było ponad jej siły. Chciała zapaść się pod ziemię, tak aby nikt już nigdy nie próbował jej skrzywdzić. Mimo strachu musiała coś zrobić, aby uratować i siebie i swoją rodzinę. Czuła się jak skazaniec, który próbuje poluzować swoją pętlę na szyji, a tymczasem ona zaciska się jeszcze bardziej. Tkwiła po szyję w jakimś gównie i nie miała zielonego pojęcia jak się z niego wydostać. Ironia losu!
Niepewnie rozejrzała się po pomieszczeniu. Wnętrze pokoju wyglądało jak to rodem z horroru. Tapeta odłaziła ze ścian, odsłaniając krwawe dowody cierpienia. Ze starych obrazów powoli odłaziła farba, deformujac twarze namalowane na nich. Wiatr przeraźliwie wył przez wyrwy w murach, sprawiając upiorne wrażenie. Podłoga straciła dawną świetność, teraz dębowe deski były popękne i przeraźliwie skrzypiały.
- Kurcha, nic nieznacząca Vanessa. - Owy On pojawił się tuż przed jej twarzą.
- Nienawidzę cię! - Wysyczała przez zęby i zacisnęła pięści.
Opowiadanie należy do mnie. Wszelkie prawa zastrzeżone! Kopiowanie, powielanie i wykorzystywanie całości lub fragmentów zabronione.
Inni zdjęcia: Ognisko patki91gdSynuś nacka89cwaSynuś nacka89cwa... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24Delikatny naszyjnik z muszelkami otien... maxima24