photoblog.pl
Załóż konto
Ważne!

Zdjęcie widoczne dla użytkowników posiadających konto PRO

Kup konto PRO
Tańcząca w ciemnościach 49
Dodane 28 KWIETNIA 2013
201
Dodano: 28 KWIETNIA 2013

Tańcząca w ciemnościach 49

Tańcząca w ciemnościach - Rozdział 49

 

- Gdzie mnie wieziesz? - warknęła.

Szyderczo się uśmiechnął i przecząco pokręcił głową.

- Niedługo się dowiesz.

Serce waliło jej jak oszalałe, krew tętniła w jej żyłach. Z przerażeniem obserwowała horyzont za szybą. Drzewa, krzaki, mrok. Od dziecka miała talent do wpakowywania się w kłopoty, ale to co ostatnio działo się w jej życiu przeszło najśmielsze oczekiwania. Porwano ją, Maks wyjechał z jej winy i zaginął, teraz Karol - psychol - wiezie ją gdzieś niewiadomo gdzie. 

Przełknęła głośno ślinę, gdy zajechali pod ogromny stary dom. Miejsce wydawało jej się dziwnie znajome. 

- Pamiętasz? - Szepnął wprost do jej ucha. Czuła jego ciepły oddech na policzku. Pokręciła głową. - Musisz pamiętać. Wysiadaj! 

Posłusznie opuściła samochód, mimo tego, że nogi miała jak z waty. Jego silne ramię pociągnęło ją w kierunku opustoszałego budynku. Teraz już poznała to miejsce, wszystko odżyło. Kiedyś z Maksem, jeszcze jako dzieci, przychodzili tutaj bawić się w zamek. Jednak to nie było jedyne co kojarzyło jej się z tym domem. Tutaj ją przetrzymywali, kazali być cicho, dotykali. Po jej policzkach mimowolnie popłynął strumień łez. 

- Po co mnie tu zabrałeś? - Zapytała łamiącym się głosem.

- A jednak pamiętasz. - Roześmiał się. - Po co? Hm, zaraz się przekonasz.

Zeszli po obszernych schodach wprost do piwnic domu. Pajęczyny zwisające z niskiego stropu plątały się wokół twarzy Leny. Wzdrygnęła się z obrzydzenia. Na dole było jasno i nie śmierdziało już pleśnią. Przemierzali korytarz, mijając dziesiątki drzwi. 

 - Pewnie miło wspominasz pierwsze porwanie. - Otworzył jedno z pomieszczeń i wepchnął ją do środka. 

Zahaczyła nogą o jakiś przedmiot leżący na podłodze i upadła. Jęk bólu wydobył się z jej ust. Karol nie pomógł jej wstać, sam usiadł na stołku i wpatrywał się w nią z nieukrywanym rozbawieniem. Podniosła na niego pełne łez spojrzenie. 

- Dlaczego? -Wychlipiała.

- Co dlaczego? Dlaczego teraz tu jesteś czy dlaczego cię porwałem wtedy?

Zbita z tropu chwiejnie się podniosła i utkwiła w nim wściekłe spojrzenie. Chciała podjeść do niego i sprać go na kwaśne jabłko, ale jak. Był od niej dwa razy większy i przynajmniej ze trzy razy silniejszy. 

- Chcę ci trochę odwieżyć pamięć, kochanie. Pokazać, że życie to nie bajka. - Wstał i wolnym krokiem szedł w jej stronę. - Kocham cię, Lena. Kocham tak bardzo, że nie zniosę myśli, iż inny mógłby cię mieć. Dzisiaj pożegnasz się z ukochanym, obiecuję ci to. Jeśli szerzej otowrzysz oczy, znajdziesz skarb. - Pocałował ją. - Nie opieraj się, to bez sensu. 

- Zostaw mnie! - Krzyknęła, odskakując od niego.

- Nie tak szybko, najpierw chcę, żebyć czegoś posłuchała. Chcę ci opowiedzieć trochę o twoim życiu, o zniknięciu Maksa, o twoim porwaniu.

Stała oszołomiona tym co powiedział. Wszystko wskazywało na to, że to z jego winy Maks nie wrócił. To on zrobił wszystko, żeby ten przeklęty samolot rozbił się. Jednak nadzieja, że Devere żyje dodawała jej sił. Rozejrzała się po pomieszczeniu. Słumiony jęk odbijł się od ścian obskórnego pomieszczenia. Zamarła, w ciemności próbowała odnaleźć żródło dzwięku. 

Wtedy go dostrzegła. Leżał pod ścianą. Smuga światła księżycowego wpadająca przez niewielkie okno padała na jego twarz. 

- Maks! - rzuciła się biegiem w jego stronę. - Kochanie! - wtuliła twarz w zagłębienie jego obojczyka.

- Pamiętasz jak się poznaliśmy? - Karol wrócił na swoje miejsce. - Byłaś taka pociagająca wtedy w twoim pokoju, miałem ochotę rzucić cię na łóżko i kochać się z tobą. Jednak ty wolałaś grać niedostępną, zranioną przez życie, ciągle uciekającą przed miłością. Musiałem coś zrobić, żeby zaspokoić mój głód. Nie sądziłem, że Devere tak szybko trafi na twój ślad...

- Skąd wiedziałeś, że ten, o którym ci opowiadałam jest twoim kuzynem? - Weszła mu w słowo.

- Szybko połączyłem fakty, nie jestm głupi. Wtedy, gdy wpadłem na pomysł porwania cię w moim życiu pojawiła się jakaś nadzieja, że będziesz moja. Wszystko było ustawione, nawet to spotkanie w barze. Upawałem się widokiem cierpiącego Maksa. Pomagałem mu, żeby nie miał wątpilowści co do mnie. - Zacisnął gniewnie szczęki. - Ale ty musiałaś zajść w ciążę z tym palantem! - Gwałtownie poderwał się. - Wezwałem do siebie moich ludzi, a ty, mała suko, uciekłaś! - Podszedł do niej i pociągnął do góry. - Nie chcę patrzeć jak się do niego lepisz!

- Puść mnie! - wyrwała się z jego objęć i wróciła do ukochanego. - Musisz na to patrzeć.  - Wysyczała przez zęby.

- Wracając, nawet nie wiesz ile mnie kosztował twój widok z nim. Byłaś moją obsesją, musiałem szybko coś wymyślić! Nawet wtedy, gdy moi ludzie wykradli cię z tego szpitala, nie byłaś moja! Odnalazł cię! Kurwa, to jakiś robot nie człowiek. Starałem się wszystko znów jakoś poukładać, ale ty nawiedzałeś moje myśli i sny. Wariowałem, aż w końcu... - Szyderczo się uśmiechnął. - Ten idiota wyjechał, zostawił cię samą. Już wtedy wiedziałem co zrobić. Zbliżyłem się do ciebie, próbowałem rozkochać, ale ty byłaś jak skała. Nawet nie wiesz ile radości mi sprawił fakt, że plan z samolotem się powiódł! - Jego twarz rozświetlił szczery uśmiech. - Żył jak go odnaleźliśmy. Przywieźliśmy go tutaj i przytrzymywaliśmy przy życiu do momentu waszego ostatniego spotkania. Dzisiejszego spotkania.

Komentarze

sera Kochanie dawaj następną część <333
28/04/2013 12:31:21
sera :****
28/04/2013 12:31:16
opisymiloscdorapu jeszcze dzisiaj coś dodam, spokojnie ;*
28/04/2013 12:32:00

Informacje o opisymiloscdorapu


Inni zdjęcia: Statki wypływają rano bluebird11:* cooooooonePo trosze, po trochu. ezekh114Ja coooooooneJa coooooooneNa motorze coooooooneW Toruniu coooooooneJa coooooooneButelkowe u kuzynki coooooooneW kościele cooooooone