Kląć, jeszcze głośniej i jeszcze częściej, albo odejść, nie mówiąc nic więcej.
Ja byłam dla Ciebie jedną z kilku - Ty dla mnie tym jedynym. Ty sobie powtarzałeś "jak nie ta, to inna" -a ja mówiłam "ten albo żaden". Ja byłam dla Ciebie niczym, a Ty byłeś dla mnie wszystkim. I właśnie tym przede wszystkim się różnimy.
I nie mów mi kolejny raz, że wyznanie uczuć nic nie zmienia. Bo zawsze to robi. Zmienia na lepsze lub gorsze, ale zawsze zmienia.
Wilgotne usta przy spotkaniu.. Wilgotne oczy przy rozstaniu.
Dlaczego bawisz się moimi uczuciami ? Myślisz, że to fajne ? ...Ja zacznę bawić się Twoimi i poczujesz się jak ja... Jak motyl uwięziony w pajęczynie.
Wiem jak to jest, gdy chce się umrzeć. Jak boli uśmiech. Jak próbujesz się dopasować, a nie możesz. Jak ranisz się zewnętrznie, by zabić wewnętrzny ból.
moja pierwsza fajka - tak doskonale ją pamiętam , zawsze mnie to brzydziło ale odkąd cię pokochałam uczucie dymu nikotynowego w moich płucach stało się jedynym ukojeniem od bólu , który rozpierdalał mi serce.
Okres dzieciństwa nie trwa od momentu narodzin do chwili osiągnięcia pewnego wieku. Nie jest tak , że dziecko dorasta i odkłada na bok swoje dziecięce sprawy . Dzieciństwo to królestwo , w którym nikt nie umiera.
Czasami za pozorną fasadą uśmiechu rozgrywa się tragedia duszy.
A przecież doskonale znałam nauki mądrej antropolog, że miłość to tylko chemia, to tylko niefrasobliwy skok oksytocyny i dopaminy. Dobrze pamiętałam jej przestrogi przed pochopnym zbliżaniem się ludzi... Bo nagle - za sprawą dopaminy - można poczuć głębokie przywiązanie do kogoś, z kogo nie ma specjalnego pożytku w życiu.
Jestem jak opuszczony dom, skażony dom ,w którym przez cztery długie miesiące nie da się zupełnie mieszkać. Teraz sytuacja nieco się polepszy w najbardziej reprezentacyjnym pokoju przeprowadzono remont ale to tylko jeden pokój. W pozostałych walają się zapomniane, przykurzone sprzęty & porzucone. Tak jak ja. Ściany są brudne, tapety pozdzierane, podłogi zniszczone, szyby powybijane. Wszyscy wchodzą do tych okropnych pomieszczeń& Nie potrafię przecież ukryć, że staczam się w otchłań bez dna, że rozpadam się na tysiące kawałków. Jestem bezsilna, bezbronna. Nie mam gdzie się schować. Nie jestem sama, ale nie ma mi kto pomóc.
Siedziałam skulona pod ścianą. Szloch przeszkadzał mi w złapaniu oddechu. Zakryłam dłonią usta, by nikt mnie nie usłyszał. Po chwili uklękłam...Zaczęłam się modlić. 'Daj mi siłę, by żyć. Daj mi siłę, by żyć. Daj mi siłę, by żyć...
nagle stałam się tragiczną postacią, która rozpaczliwie potrzebowała odrobiny czułości, albo przynajmniej mocnego drinka.
Nie wiem jak to wytłumaczyć. Podczas dnia, w świetle słonecznym tryskam energią, zarażam śmiechem. To Ja pocieszam innych, mówie że będzie dobrze. A gdy tylko słońce chowa się za horyzont, chęć do życia gasła. Radość wypala się. Mina stopniowo smutnieje. I nie tylko mina, bowiem cała moja dusza płaczę, coś żałośnie w niej krzyczy.
Czas przemija nawet wtedy, kiedy wydaje się to niemożliwe. Nawet wtedy, kiedy rytmiczne drganie wskazówki sekundowej zegara wywołuje ból.
Świat nie jest ani okrutny, ani radosny. Jest po prostu chaosem pędzących na oślep cząsteczek, mieszaniną reagujących ze sobą substancji chemicznych. Nie ma w nim prawdziwego ładu. Nie ma uświęconego potępienia zła i zwycięstwa słusznej sprawy.
Dlaczego nieznajomi mi ludzie widzą więcej o mnie niż ja sama ?
Wracałam wieczorem do domu od koleżanki. było już ciemno. wiadomo rurki, za duża bluza, bandamka i słuchawki w uszach. przemierzałam spokojnie aleję. poczułam dziwne uczucie, że ktoś idzie za mną, ale nie odwróciłam się. nagle ktoś szturchnął mnie w ramię. zaczęłam krzyczeć, ale ktoś zasłonił mi usta. 'ciszej, bo ludzie pomyślą, że ja jakiś gwałciciel jestem' - zaśmiał się. 'ale Ty jesteś debil! kurwa straszysz mnie jak nie wiem' - zaczęłam się drzeć. 'oj tam no' - wyszeptał, wziął moją rękę i wsadził do swojej kieszeni, po czym odprowadził pod dom, czule się żegnając. . fajny sen, nie ?
Mimo, iż to przereklamowane- bardzo lubię zakończenia z happy endem. te w książkach, i te w filmach. dają one tę nadzieję, że jednak każdemu z nas w życiu, w domu, w szkole, w związku należy się paręnaście kilogramów szczęścia.
Znów łzy , powód ten sam i wciąż pytanie dlaczego nie mogę być szczęśliwa ? Czy tak ciężko zrozumieć kilka spraw i przestać wreszcie myśleć tylko o sobie ? Albo czemu moje szczęście tak krótko trwa ...
i już w przedszkolu jakiś typek złamał mi serce , wybierając dziewczynę która dłubała w nosie.
mimo że siedzi cicho wszystko w niej krzyczy, ma ochotę wstać podejść do ściany i bić z całej siły ręką , głową obojętne czym, tylko by osłabnąć, stracić przytomność aby to wszystko umilkło choć na chwilkę poczuła smak ciszy.
jeżeli nadajemy sobie miano przyjaciół, osób którym ufamy to powinno to do czegoś zobowiązywać, ale dobra, pierdole.
Aż w końcu usiadła na ławce i zastanawiała się czy jest naprawdę szczęśliwa. No ba kto by jej nie pozazdrościł. Dumni rodzice z kasą, dobra średnia i wielu znajomych. I doszła do wniosku, że owszem jest szczęśliwa. Aż nagle zobaczyła dwoje zakochanych ludzi. Wtedy dopiero zmieniła zdanie.
Ludzie tęsknią za całkowitą odmianą, a jednocześnie pragną,by wszystko pozostało takie jak dawniej.