Widzicie, nie obawiałam się nigdy śmierci.
To dość niekonwencjonalny początek. Ale świat się zmienił.
Minął czas, w którym panicz mógł sobie pozwolić na rządzenie wszystkimi i wszystkim naokoło.
W nowym porządku świata jestem mu zbędna.
Dlaczego?
Od śmierci gorsza jest tylko jedna rzecz.
Ignorancja.
Samotność.
Bycie nieporzebnym.
Opadanie w samotności.
Tak. Jeżeli czegoś mam się wystraszyć, to tego zjawiska.
Zaczynam czuć.
Robię się zbędna.
Panicz robi się zbędny.
Mógłby nie istnieć.
Wszystko to co jest dla niego ważne...umiera.
Odradza się, ale z nowymi zabawkami.
A panicz nie lubi być zabawką.
Będzie cierpiał.
Gdzieś głęboko już cierpi.
Jest taki pocieszny w swojej głupocie i zaufaniu.
Jeżeli rzeczy tak się potoczą, obawiam się spotkania z nim en face.
A tego nikt by nie chciał.
Będzie na prawdę długie.
Bardzo długie.
Mogę tylko czekać.
like phone that never calls
you slowly falls
into loneliness