moje życie jest wielkim melanżem , w którym występują ludzie w dresach , kapturach , z łysą banią i rapem na głośnikach .
albo wy ich wychowacie , albo zrobią to ulice . tylko od was to zależy , ukochani rodzice .
bycie zajebistym jest bardzo trudne , ale znosze to z podniesionym czołem . ;D
życie jest do dupy , a później nadchodzi piątek .
na poziomie ziome , bo inaczej nie wypada .
ćpanie , chlanie , zmartwychwstanie .
zajekurwabiście .
kocham go .
jutro z tego nie będzie już nic , bejbe .
chodź masz prawie dwa metry , nie dorastasz mi do pięt .
nie , to nie ty masz oczy koloru nieba . to niebo ma kolor twoich oczu .
wracałam z pogrzebu , kupiłam tymbarka , a tam napis ' będziesz następny ' .
siedzieć beztrosko na rozgrzanym asfalcie ze słuchawkami w uszach .
- zamknij się . noszę obcasy dłuższe od twojego penisa .
- przecież ty nie masz obcasów .
- no właśnie .
selektywnie patrząc przez pryzmat suchej oceny , mogę ewidentnie stwierdzić , iż twoja indolencja intelektualna nie obliguje mnie do prowadzenia dalszej konwersacji z tobą . ;D
najbardziej frustrujące są momenty , kiedy układam sobie przez pół lekcji to , co pragnę ci powiedzieć . słysząc dzwonek , przeczesuję swoje ciemno blond włosy palcami . wychodzę z klasy i powtarzam sobie , że dam radę . później nadchodzi kulminacyjny moment . mijam cię na korytarzu , a ty rzucasz to swoje ' siema ' . cały scenariusz się sypie . mój język dostaje paraliżu . zanim zdążę zmusić swoje struny głosowe do wydania z siebie dźwięku , znikasz mi z pola widzenia . a ja ? . ja mówię swoje namiętne ' cześć ' , niskim głosem do stojącej przede mną półki na buty .
położę się na łóżku ze słuchawkami w uszach , zjem swoją ulubioną czekoladę i będę marzyć o tym draniu , z którym nie mogę być .
owszem - mogłabym być jedną z tych lukrowych panienek ze słodką minką i miłym głosikiem . ja jednak wolę być wkurwiającą panną , z aroganckim wyrazem twarzy i wrednymi odzywkami .