Eh..musiałam dziś wstać o 7 bo zawoziliśmy Bartka do pracy.
Potem pojechałam do szpiatala pobrać krew(ohyyyda).
Byliśmy w selgrosie po łyzwy ale nie ma żadnych fajnych w przystępnej cenie.
W poniedziałek lodogryf:):)
Kupiłam se płaszczyk.
Wcześmniej nie mogłam żadnego znależć który był by dobry w pasie i nie miał zakrótkich rękawów.
No i wreszcie znalazłam:)
[*]dziadek