Rozdział 24
Było deszczowe, piątkowe popołudnie. Zimne strugi zacinały od rana, wraz z kierunkiem wiania wiatru. Siedziałam na parapecie i liczyłam krople deszczu, spadające na szybę. Weszliśmy w fazę typowej, angielskiej pogody.
- Wyjdziemy na miasto coś zjeść? - Do sypialni wszedł Niall. Spojrzałam na niego zamyślona i odparłam:
- Zostanę w domu.
Posłał mi spojrzenie mówiące "jak chcesz" i wyszedł z pokoju. Nie miałam ochoty na przebywanie w towarzystwie Niallera i Alex. Mnóstwo czułości i przesadnej troski? Nie, dziękuje.
- Będę wieczorem - Krzyknął na odchodnym Horan i trzasnął drzwiami.
Zwlekłam się z parapetu i powędrowałam do salonu. Kiedy byłam w połowie drogi usłyszałam dzwonek do drzwi.
- Znowu zapomniałeś kluczy? - Mruknęłam przekręcając kluczyk w zamku. Kiedy jednak otworzyłam drzwi na oścież, spostrzegłam w nich Harrego. Uśmiechał się lekko. Był cały przemoczony.
- Słyszałem, że nie chcesz wyjść czegoś zjeść, dlatego jedzenie przyszło do Ciebie - Pomachał mi przed nosem średnią, papierową torbą. Gestem zaprosiłam go do środka. Nie byłam w najlepszym nastroju na odwiedziny, ale przecież nie mogłam go wyrzucić.
- Rozgość się - Mruknęłam. Usiadł na kanapie - Napijesz się czegoś?
- Soku pomarańczowego - Nalałam do dwóch szklanek napoju i położyłam na stoliku w salonie.
- Co tam masz? - Spytałam zaciekawiona, patrząc na reklamówkę.
- Trochę makaronu, trochę warzyw i kurczaka - Odpowiedział.
- Czyli chińszczyzna? - Posłałam mu wdzięczny uśmiech - Marzyłam o czymś niezdrowym.
- Oto jestem - Odparł. Obaj wybuchnęliśmy śmiechem - Wypożyczyłem też tanią komedię romatyczną - Podał mi pudełko z filmem. Przeczytałam jakiś nieznany tytuł.
- Ostrzegam, że będę płakać - Powiedziałam - Szczególnie na szczęśliwym zakończeniu.
- Ubezpieczyłem się - Wyszczerzył zęby i podał mi paczkę chusteczek.
***
Jedliśmy posiłek rozmawiając głównie o sprawach przyziemnych. Kiedy Hazza skończył swoją porcję i zauważył, że ja ledwo tknęłam makaron, wpadł na genialny pomysł.
- Leci samolocik - Mruknął i przybliżył pałeczkę do moich ust.
Spojrzałam na niego jak na wariata, ale posłusznie zjadłam pierwszy kęs.
- Chyba nie zamierzasz mnie karmić? - Spytałam i uniosłam jedną brew do góry.
- Właśnie to robię - Odparł rezolutnie i posłał mi łobuzerski uśmiech.
Wywróciłam oczami i wziełam kolejną porcję. Zanim się obejrzałam zjadłam całe swoje opakowanie, z czego Styles był bardzo dumny.
***
Oglądaliśmy film co chwilę rzucając jakieś głupie komentarze, dotyczące aktorów. Kiedy jednak pod koniec, po wielu strasznych zbiegach okoliczności i przeciwnościach losu, wzięli ślub.. Poryczałam się jak małe dziecko. Biorąc kolejną chusteczkę spojrzałam na bruneta. Był zapatrzony w ekran.
- Płaczesz? - Spytałam niedorzecznie, lekko się podśmiewując. Loczek szybko otarł oczy rękawem i odparł, zmieniając temat:
- Starczy Ci chusteczek?
Szturchnęłam go w bok.
- Płakałeś - Oznajmiłam triumfalnie.
Loczek słysząc moje kolejne oskarżenie postanowił mnie ukarać. Na swój sposób.
- Nadal uważasz, że płaczę? - Mruknął wpadając w trans łaskotania mojego ciała.
- Ni..Nie.. - Udało mi się wydusić między kolejnymi salwami śmiechu.
W końcu skończył mnie torturować i obaj opadliśmy na kanapę, ciężko dysząc.
- Dziękuje - Wydukałam.
- Za co? - Spytał udając zdziwienie.
- Za wszystko. Po prostu.. Że przyszedłeś.
- Nie ma tematu - Odpowiedział i posłał mi uroczy uśmiech. Chwilę leżeliśmy jeszcze w ciszy. Leciały napisy końcowe.
- Jak samopoczucie - Zainteresowany zwrócił się w moją stronę.
Westchnęłam i utkwiłam wzrok w podłodze"
- Kiepskie.
Przysunął się bliżej i przytulił mnie. Nie było w tym żadnego podtekstu. Zwyczajna troska.
- Pogadamy? - Spytał przyjacielsko.
Wyrwałam się z jego uścisku.
- Jeszcze nie teraz..
Uśmiechnął się czarująco i rzekł:
- Muszę się już zbierać - Założył kurtkę. Nagle się odwrócił - Ale jutro przyjdę.
Puściłam mu oko i otworzyłam drzwi. Kiedy był już na progu rozłożył ramiona i mruknął:
- Tulimy? - Ostatni raz zanużyłam się w tym ciepłym objęciu.
- Odkleicie się od siebie żebym mógł przejść? - Usłyszeliśmy głos Niallera na górnym stopniu. Oderwałam się od Loczka i pomachałam mu ręką.
- Kolację ładnie zjadła, film obejrzała i uśmiechnęła się. Misja wypełniona - Brunet zdawał relację.
Horan wybuchnął śmiechem, a ja udając zbulwersowaną pokręciłam głową. Prawda jednak była taka, że Harry poprawił mi humor i nawet zdołał mnie namówić do jedzenia. Idealny przyjaciel.
Inni zdjęcia: Drops & Sunset photoslove25Chapeau bas. ezekh114Miłość jednego imienia samysliciel35Wybrzeże morza czerwonego bluebird11Po przerwie liskowata248Perspektywa. ezekh114Moje nowe butki # PUMA xavekittyxKwitki z mojej rabatki :) halinamOpowiadanie nr 1 gabrysiawkrainieblyskowO. tezawszezle