a takie cośznalazłem w swoim archiwum zwanym wyobraźnią :P
[...]Moje własne demony rozszarpują moje ciało. Nadchodzi wieczna ciemność ...
Mroźny podmuch zatrzymuje ciepły oddech. Bogowie wyrywają ze mnie ostatnie tchnienie .
Poległem.
Przegrałem w grze którą sam tworzę.
Ogień gaśnie...
Życie innych płynie dalej mimo że za oknem zimno,
a śnieżny puch razi w oczy, odbijając słabe, leniwe promienie słońca.
Ale mój czas dobiega końca... Teraz tylko chaos trawi moje serce , próbując przygotowac mnie na śmierć.
Tym razem nie będzie drugiej szansy.
Może zostałem tu zbyt długo... może dałem z siebie zbyt mało...
Zamykam oczy by ostatni raz poczuć Gniew , wrzynający się pod skórę i pieszczący zmysły.
Wizja dorpwadza mnie na krawędź światów.
Nie zwracam już uwagi poranioną duszę, ani poszarpane ciało, ani na czerwień wylewającą się z moich wnętrzności. Śnieg nabiera szkarłatnych barw.
Skrzydła połamane w upadku stracił blask
Ale znów przychodzisz Ty nieznajoma... a tak znajoma.
Nie powinnaś, nie jestem godzien .. ani nawet tego wart.... ale podnosisz mnie z łatwością , jak piórko.
Dotykasz mojej twarzy. Trzy Twoje łzy spadają na moje czoło... Przywracasz w moich oczach płomień...
A kiedy powstaję i wzbiam się w niebo trzymajać Cię mocno z rękę i jednoczę się z Tobą w pocałunku. Zmieniam się ... Skrzydła odzyskały blask tęczy choć są teraz ciemne jak noc... iskry przypominają gwiazdy a nieskończenie głębogie, czarne pióra jak przestrzeń między nimi. Zasłaniam nimi słońce by odkryć wszystko co zakryte.
Łańcuchy opadają z moich nadgarstków... nie jestem już upadły ... ani święty ani potepiony.
Bądź moją Panią ... Moją Królową na wieki [...]
Antio, nasedume se ligo hrono