Nie lubię, gdy oczy łzawią smagane deszczem,
I gdy patrzysz w ich smutek bezbarwny.
Nie lubię, gdy słowa unosi złe powietrze,
A noc przysłania kolorem czarnym.
Nie lubię, gdy na powieki ciężar dnia spada,
I jak kamieniem leży bezwładnie.
Nie lubię, gdy z losem życia muszę się zmagać,
Często lądując bezdusznie, na dnie.
Nie lubię, gdy mroczna czeluść oczy pochłonie,
I niewyraźnie obraz zamaże.
Nie lubię, gdy lękiem zroszą się moje skronie,
Malując na nich bólu pejzaże.