Ja w całkiem innym wydaniu :)
Zdjęcie zrobione na Wrocławskim Torze Wyścigów Konnych. Miałam szczęście być na Partynicach gdy odbywał się tam tegoroczny hubertus i mogłam go zobaczyć. Uczestniczyłam w kursie na trenerów koni wyścigowych (tak, ja - czternastolatka ).
Siedziałam na prawdziwym koniu wyścigowym, w prawdziwym siodle wyścigowym, na prawdziwym torze :) Konik to małopolski ogierek Greg :) (http://www.bazakoni.pl/greg-decybeli-grenobleii). Całkiem fajne doświadczenie. Najbardziej nieogarniam jak dżokeje utrzmują równowagę w takiej prędkości i to w tak krótkich strzemionach. Ja miałam masakrycznie krótkie strzemionka, a wszyscy mi mówili, że to strzemiona ujeżdżeniowe . Ja w tych strzemionach ,,ujeżdżeniowych" miałam problemy z równowagą i wywalało mnie na zakrętach, bo był dla mnie za krótkie... Podzwiam dżokejów, bo choć niby tylko muszą się utrzymać to AŻ muszą się utrzymać. Strasznie fajne są te siodełka, wgl. nie przypominają normalnych siodeł. Okropnie lekkie i całkiem inaczej zbudowane. Konio, na którym jeździłam był prześwietny, myślałam, że mnie zabije i go nie zatrzymam, a nawet dałam radę go utrzymać za dupą innego, tylko na koniec zaczął wyprzedzać
Warunki pogodowe były straszne, padała okropna mżawka i się potem rozchorowałam.
Na szczęście na hubertusa, który zaczął się około południa pogoda lekko się poprawiła i zrobiłam mase zdjęć, później jakieś wrzucę.
Podsumowując wyścigi to świetna dyscyplina, ale nie dla mnie. Umarłabym ze strachu, że się zabiję :) Ogólnie raczej boję się szybkości, skoków i innych tego typu rzeczach, więc chyba zostanę przy ujeżdżeniu, a wyścigi będę tylko fotografować :)
Nie ma odwagi i nie ma lęku. Jest tylko świadomość i nieświadomość. Świadomość to lęk, nieświadomość to odwaga.- Alberto Moravia