od razu mówię, że fotka nie mojego autorstwa
nawet nie wiem czyjego
gdzieś z kompa wygrzebałam, bo porządki w folderach robiłam
w każdym razie
moja chora ambicja mnie zabija
nie umiem jeździć, a porywam się z motyką na słońce...
tak właściwie to jestem na końcu ujeżdżeniowego łańcucha pokarmowego w naszym klubie
wiem, wiem, właśnie o to chodzi - trzeba się doskonalić i w ogóle, bla,bla...
ale mój problem polega na tym, że byłam dobra w byle czym
ale byłam dobra
natomiast teraz jestem cieńka, ale wśród dobrych...
niby fajnie, bo mam autorytety i w ogóle, ale coś nie widzę postępów
zawsze mogę hodować konie, skoro jeździectwo nie jest moim powołaniem
dobra, spadam
dzięki wszystkim za komenty :*