zamykam drzwi, wychodzę, czuję jesień. mokre liście, mokre chodniki, chłodne poranki. czuję pieprzony autobus o 6:49, czuję brak snu, brak słów, brak Ciebie i spokojnych myśli. natłok całej ekonomii i nieszczęścia. idzie jesień, będę miała depresje, spoko już zaczynam. dość wcześnie, tak w tym roku jakoś wyszło. chciałabym umieć żyć w ograniczonym świecie z wejściowym schematem 'szkoła-dom', chciałabym umieć żyć w tym szczęśliwie. nie myśleć o Was, wszystkich. no albo po prostu dajcie więcej wolnego.. ta.
mów do mnie, najzwyczajniej w świecie do mnie mów, bo przecież.. jesteś?