napijesz się ze mną?
Generalnie, jest ok.
Pousuwałam te wszystkie głupoty, które trzymałam jak relikwie po skrzynkach mailowych, telefonach i kopertach. Zestarzałam się chyba, zgęziałam mentalnie, nawet chłód na dworze przeszkadza mi jak nigdy. Od dni paru śpię nie po tej stronie łóżka co zwykle, piję z innego kubka niż zazwyczaj, potykam się o własne nogi i obijam o ściany. Porozmieniałam się trochę na drobne, porozłaziłam w szwach. Znowu nie dostanę tego, czego chcę, ale jest ok, nie zostawi to na mojej ambicji i poczuciu własnej wartości trwałego kuku. Ba, uśmiecham się do siebie na myśl o tym, że Ty nawet nie wiesz, czego chcesz, a to jakby mieć o stokroć razy bardziej przejebane. Nic mnie bardziej nie pociesza. Niezbyt mi tęskno, z dnia na dzień coraz mniej.
A tak całkiem oftopik i bajdełej, to jeśli jeszcze raz zobaczę, jak potwór najbliższy memu sercu, bezduszna i zdeterminowana do stopnia "będę-kimś-whatever-it-takes" Christina Yang nie bierze ślubu i dusi się w gorsecie od Armaniego (kolor ecru) to nie wytrzymam. Umrę, zejdę z tego świata, zdechnę niczym pies Guillermo Habacuca Vargasa, na oczach przytakujących z podziwem ludzi, trzymających w prawych dłoniach darmowe drinki z parasolką. Ideał sięgnął bruku, przypieprzył przy tym solidnie i wybił sobie przedniego zęba. Żal.
W głębokim poważaniu mam maturę i te wszystkie bzdety. W związku z tym żyć zaczynam w piątki, z pierwszym haustem pozaszkolnego powietrza, a umieram w każdy poniedziałek, równiutko o siódmej zero zero, z dźwiękiem uderzającego o ziemię ostatniego z czterech nastawionych budzików. Napij się więc ze mną, bo czas upływa w tempie zawrotnym, przecieka mi przez palce. Tik, kurwa, tak.
[ http://youtube.com/watch?v=RcActzIwFkY ]
No, i pani Kapskiej z okazji 18tej rocznicy rezygnacji jej matki z zabiegu aborcji, życzymy wszystkiego w chuj. Jesteś taka stara, współczuje Ci niezmiernie. ;*